Panowie przeglądając literaturę fachowa można często spotkać się z terminem stopniodni ( swoją drogą terminem bardziej precyzyjnym byłaby stopniodoba, bo inkubacja ikry trwa przez 24 h cżyli dzien + noc - jeżeli się mylę to proszę mnie poprawić). Jest to jednostka okresu inkubacji zależna od dwóch zmiennych:
1. czasu czyli ilości dni (patrz pierwsze zdanie nawias)
2. termiki wody, czyli mówiąc po ludzku jej temperatury.
Liczy się to tak, że sumuje się iloczyny ilości dni (dób?) i temperatury wody np. 2 dni w temp. 3 stop. C = 6 stopniodni, 3 dni w temp. 3 stop. C = 9 stopniodni itd. suma: 6+9=15 stopniodni itd.itd Okres inkubacji ikry troci trwa ok. 460 stopniodni czyli ok 4 m-ce od grudnia do końca marca.
Wiem, że 95% z Was wiedzę czerpie z 3 góra 5 zdań postu, ale zachęcam do przeczytania jak twórczo do tego zagadnienia podchodzą fachowcy z Zespołu ds. zarybień POM. Można rzec, iż udało się sformułować kolejną opinię, która uzasadnia niemożność pozyskania chociaż jednego dzikiego smolta w Słupi pochodzącego z potencjalnego, niewidzianego przez nikogo samoododradzającego się stada łososi ,,słupskich" wywodzących się z dolnych i środkowych odcinków rzeki:
Gdańsk, 14.11.2012 r.
Sprawozdanie z posiedzenia Zespołu ds. Zarybiania w dniu 14 listopada 2012 r.
Pani B. Kasperska poinformowała, że w tym sezonie wyjątkowo cała ikra jest inkubowana na ciepłej wodzie i zaoczkuje jeszcze w tym roku (zwykle jedynie ok. połowa ikry trafia na cieplejszą wodę).
W związku z tą informacją głos zabrał Prof. P. Dębowski, krytykując takie postępowanie, w wyniku którego znacznie przyspieszamy wzrost ryb. Hodowcy zwrócili uwagę, że tylko przyspieszając termin wylęgu istnieje możliwość wychowu smoltów jednorocznych. Natomiast otrzymywanie smoltów dwuletnich obarczone jest dużymi stratami ponieważ takie smolty srebrzą się jesienią i przechodzą proces desmoltyfikacji. Prof. Dębowski z kolei zwrócił uwagę, iż smolt jako taki to nie jest produkt, a jedynie półprodukt. Pełnowartościowym produktem jest dopiero ryba, która wyrośnie ze smolta. Trzeba więc tak postępować, by była jak największa efektywność zarybień smoltami, a zatem wpasowywać się w naturalne uwarunkowania. Prof. Goryczko zwrócił uwagę, że z jego doświadczeń wynika, iż przeżywalność smoltów dwuletnich wynosi zaledwie ok. 5%. Zatem albo prowadzimy chów smoltów jednorocznych, albo w ogóle rezygnujemy z zarybień smoltami i prowadzimy zarybienia młodszymi formami (wylęg ,narybek). Hodowcy stwierdzili, że hodują różne formy materiału zarybieniowego, jednak w przypadku gdy wylęg następuje w naturalnym terminie, to wówczas ryba srebrzy się w sierpniu i takiej ryby nikt nie kupi (na zarybienia w ramach POM wprowadzono ograniczenia – smoltami zarybiamy do 15 maja).
Hodowcy muszą wiedzieć wcześniej jaka forma będzie w sprzedaży i taką rybę przygotują. Prof. Goryczko zwrócił uwagę, że o efektywności zarybień poszczególnymi formami i tak wiele nie wiemy. W tym miejscu głos zabrał Pan dr. inż z IRŚ w Gdańsku informując, że w przypadku łososia na jedynym stanowisku narybkowym łososia, w którym regularnie odławiają stadium parr łososia (tarło naturalne) nie ma w ogóle starszego materiału zarybieniowego (tylko ryby w przedziale 10-14 cm), czyli wszystko wskazuje na to, że łosoś spływa jako ryba jednoroczna. I tylko takie formy obok tarlaków są odławiane. Osobniki, które miałyby mieć powyżej 14 cm nigdy nie były łowione w rzekach. Prof. Goryczko poinformował, że w przypadku chowu w Rutkach 90% ryb wysrebrzało się w pierwszym roku (nawet ryby 20 g/10 cm się srebrzą). Cofanie smoltyfikacji i przetrzymywanie ryb w stawach nie ma sensu, gdyż są gigantyczne straty. Prof. Dębowski kontynuował stwierdzając, że całe przedsięwzięcie, którym się zajmujemy to powinien być jednak substytut naturalnej sytuacji. Sens jest przecież taki tych zarybień, że tarło naturalne nie jest takie jak byśmy chcieli z tysiąca różnych powodów i w związku z tym zamieniamy te procesy sztucznymi zabiegami. Tym samym powinniśmy naśladować naturę, a nie jako cel postawić sobie najwcześniejszy wylęg, najszybszy wzrost itd. Wszyscy oczywiście zdajemy sobie sprawę, że jest tu masę uwarunkowań, jak słusznie powiedział Prof. Goryczko, ale czasami powstaje wrażenie, że wyłącznie te aspekty hodowlane są brane pod uwagę (co się bardziej opłaca, jaka jest ekonomika i szybkość produkcji materiału zarybieniowego). Pan J. Łabęcki zauważył, że to także efekt tej normy wielkościowej (min. 15 cm). Prof. Bartel zauważył, że nie mamy wystarczających badań o efektywności zarybień takimi przyspieszonymi smoltami w porównaniu do tych bardziej naturalnych. Prof. Dębowski stwierdził, że tym bardziej powinniśmy podążać za tym co wyznacza natura. ... przypomniał, że jest bogata literatura w tym temacie (na temat przedwczesnego i opóźnionego wzrostu i wypuszczania). I. Wawrzyniak zadał pytanie, czy w związku z tym nie należałoby rozważyć zmian w cenniku (np. w kwestii wielkości smoltów, określonych terminów zarybień itp.). Prof. Goryczko zwrócił się wprost do Prof. Dębowskiego sugerując, by zaproponował odpowiednie zmiany i je właściwe udokumentował. Prof. Goryczko stwierdził, że na pewno jesteśmy w stanie zmienić obecne zasady i sposób postępowania, ale konieczne jest byśmy działali w sposób rozważny. Łatwo mówić, że najlepiej podążać za naturą, ale mówiąc o dwuletnich smoltach kierujemy się literaturą skandynawską, która odnosi się do innych warunków (np. temperatur). Prof. Goryczko chciałby zobaczyć dowody w postaci rzetelnych badań, które potwierdziłyby, że są lepsze zasady zarybień. Np., że zarybianie wylęgiem dałoby lepsze efekty niż zarybianie smoltami. Prof. Goryczko stwierdził, że niestety tego nie wie i stwierdził, że również Prof. Dębowski nie jest w stanie nam tego powiedzieć.[/i]