Wędkę łamiemy z dwóch powodów:
- naszej nieuwagi,
- wada fabryczna.
Większość zwykle widzi winę z drugiego powodu, ale ja przez ćwierć wieku pstrągowania łamałem spinning cztery razy z własnej nieuwagi. Połamałem dwa spinningi, każdy dwa razy. W Zebco Hypercast raz ściąłem szczytówkę odstrzeloną obrotówką, a drugi raz wyleciała część szczytówki między przelotkami po rzucie przez strumień. Kolejne dwa razy to połamany spinn Cormorana, jakiś tani kompozyt. Raz złamałem dolnik po upadku na niego, a drugi raz kiedy ten spinn juz mi się znudził i postanowiłem sprawdzić jak mocne było naprawiane złamanie.
Najtrwalszy i najdłużej eksploatowany Jaxon Selection 2000 nigdy się nie poddał. A wam jakie "nieszczęścia" się trafiały?
Jeszcze kilka dni i połamania w nowym sezonie życzę