Przejęzyczenia się zdarzają każdemu, nie trzeba się nad tym wyzłośliwiać. Mnie osobiście jak patrzę wstecz bawi jeden fakt (przy czym jest to śmiech przez łzy). Taki mianowicie, że uwierzylismy i daliśmy sobie wmówić, iż w poprzegradzanych, uregulowanych, zdewastowanych przymorskich rzekach nizinnych troci, pstragów i łososi zawsze będzie tyle, że dla każdego starczy. A inni utwierdzali nas w tym przekonaniu, że nieważne warunki środowiskowe i presja połowowa oni zrobią tak, iż dzięki zabiegom hodowlanym to będziemy mieli najlepsze lowiska w całej Europie. Wiara podobno czyni cuda, ale - proponuje poszukać w dostepnych źródłach, albo popytać u osób, które pamiętają te rzeki z lat poprzedzających intensywne zarybienia jakie gatunki je zasiedlały.