Półtora miesiąca nie pisałem w tym temacie po wielkim dzwonie żony w Legnicy i pokonywaniu ściany PZU.
Odbiłem to sobie w lany poniedziałek, ale najpierw podebrałem sobie sporo obrotówek z zapasów taty.
Pojechałem na odcinek co byłem ostatnio, aby sprawdzić namierzone adresy, niektóre się sprawdziły. Poranek chłodny ze szronem na trawie, ale promienie słońca miło grzały w plecy. Woda jak na kwiecień już ma znamiona suszy, a przy pełnej lampie z nieba widać wszystko jak na dłoni. Coś się jednak działo, a arsenał od taty przyniósł szczęście. Jednak to co największe nadal czeka na ukłucie. Nowa wędeczka też pięknie się gieła. Zbliża się wielka majówka i długie łowienie. Kto wie co i gdzie tym razem złowię.
Do następnego razu.