Warto, aby zdano sobie sprawę z faktu, iż Słupia jest rzeką w której na skutek powstania sieci elektrowni wodnych, zmieniono całkowicie jej charakter na długim odcinku i odcięto dawno temu, trocie od ich ZASADNICZYCH TARLISK z rozległymi POWIERZCHNIAMI ODROSTOWYMI (żerowiskami) dla wylęgu i narybku w górnej części dorzecza, gdzie charakter dna i uziarnienie substratu zależne od spadku, a co za tym idzie prędkości przepływu rzeki, jak i WARUNKI ŚRODOWISKOWE w tamtych odległych czasach, były dla tych ryb o niebo lepsze niż obecnie.
O czym moim zdaniem świadczy to średnie zagęszczenie narybku 0+ to o tym pisałem tutaj?:
www.fors.com.pl/forum-wedkarskie/9-forum...i-wedrownej?start=20
Przyjmując, iż Słupia ma na dostępnym odcinku powiedzmy ok. 20 ha powierzchni odrostowych dla wylęgu i narybku oraz posługując się wyliczonym średnim zagęszczeniem wylęgu aktywnie opuszczającego gniazdo na poziomie 1 szt/1metr kwadratowy na dostępnych TARLISKACH ZASTĘPCZYCH przy przeżywalności 1% do stadium smolt otrzymamy 200 000 szt wylęgu i 2000 smoltów. Przy założeniu, że średnie zagęszczenie narybku wyniesie 2 szt/metr kwadratowy otrzymamy 400 000 szt wylęgu przy założonej przeżywalności 1% do stadium smolt otrzymamy 4000 szt ,,dzikich” smoltów. I takie są szacowane możliwości produkcyjne dorzecza. Aby temu przeciwdziałać, rozpoczęto intensywne zarybienia, w tym głównie SMOLTEM, dzięki czemu ilość tych ryb była znacznie większa, co przełożyło się także na efekty wędkarskie. Niestety z ilością nie idzie najczęściej w parze jakość i o tym jakie uboczne efekty, przyniosły te zarybienia i związane z tym np. błądzenie tarlaków można sobie przeczytać tutaj:http://kbn.icm.edu.pl/pub/kbn/eureka/0105/64c.html
Warto sobie zdać sprawę, iż najzwyczajnie w świecie trocie, aż do ery intensywnych zarybień, nie były wiodącymi rybami w dolnych, NIZINNYCH odcinkach (nie mogę sobie odmówić tego zwrotu) morenowych, niskoenergetycznych, poprzegradzanych rzek przymorskich. Jestem w stanie zrozumieć, że na przekór tej oczywistej prawdy, w okresie boomu trociowego na Słupi ,nie przyjęli jej do wiadomości wędkarze. Natomiast ludzie na tym się znający, chyba powinni zdawać sobie sprawę, z ewentualnych skutków modelowania łowisk rybami cennymi wędkarsko i gospodarczo, w całkowitym oderwaniu od istniejących warunków środowiskowych.
Powtórzę jeszcze raz, iż boli mnie brak ryb w rzekach. I nie chodzi o troć, która jest w niej tylko gościem, ale o ryby, które występowały w ilościach większych, od obecnych śladowych. Pozdrawiam.