Przeczytałem wszystkie wpisy w tym wątku i z żadnym wpisem się nie zgadzam.
Szanowni koledzy.
Wina nie leży po stronie Youtuberów, wędkarzy z telefonami, co robią zdjęcia, czy wędkarzy, co rzekomo przejechali 600 kilometrów, bo obejrzeli filmik w Internecie.
Winni są właściciele wód (państwo) i użytkownicy ( w większości PZW ), że nie potrafią tak gospodarować, aby rzeki obfitowały w ryby. I dam sobie rękę uciąć, że w większości nie przeszkadzali by nad wodą ludzie z kamerami, czy telefonami jakby każdy i dość często łowił tyle ryb ile sobie zapragnął.
A, że prawidłowa gospodarka wędkarska może stworzyć takie warunki, to wiedzą Ci koledzy, co czytają mój wątek. Łowi się na ikrę, na muchę czy spinning. Wędkarzy w szczycie sezonu potrafi być tysiące, filmują, dają na Youtube i każdy złowi, a nawet weźmie dla siebie po te kilka lub kilkanaście kilo ryb. I w tym należy iść kierunku. Zapewnienia frajdy tym co chcą łowić ryby.
Patrząc z dalekiej perspektywy często zauważam, że władze w kraju i duża część kolegów mylnie idzie w kierunku stosowania kolejnych ograniczeń: ograniczenia w stosowaniu przynęt ( bo na robaka to wszystkie ryby wyłowią),
obręby, gdzie łowić nie można ( bo ryby muszą mieć spokój) czy konieczność wypuszczania złowionych ryb ( bo jak się zabierze, to już nic w wodzie nie będzie ), itp. myśląc, że dzięki temu będą ryby. Ryb z tego nie będzie, o czym sami się przekonujecie i trzeba zejść z tej drogi. To nie XIX wiek, gdzie ryba potrafiła sama się odrodzić, a wędkarza nikt nie widział. Świat się zmienił i tego nikt nie odwróci. Zaraz odezwą się głosy, że w Polsce się nie da, bo inna mentalność, inne wody czy ryby. Wszystko się da. Teraz węgorze potrafią rozmnażać w basenach na Mazurach, a kiedyś musiały płynąć tysiące kilometrów. Prywatni właściciele jezior i stawów mają wspaniałe i rybne łowiska, czyli da się. Na Marsa niedługo ludzie polecą, a licząca najwięcej osób organizacja w kraju (PZW) istnieje i nie potrafi dać swoim członkom tego, po co do niej wstąpili ( możliwości złowienia satysfakcjonującej ilości ryb). Czas koledzy na zmiany, a może i rewolucję. Znowu się rozpisałem z nudów, ale jak lody zejdą, to pewnie pojadę na ryby i też zrobię zdjęcia złowionym rybom. I czy je wezmę, czy nie to bez znaczeni, bo właściciel rzeki ( w tym przypadku państwo) tyle jej wpuścił, aby wyrosły i każdy mógł złowić do woli, czego w przyszłości Wam życzę.