Nutria w suchych muchach owszem, nie zdąży namoknąć bo się ją otrzepuje. Ale na kotwiczce wahadłówki/obrotówki będzie namoknięta i nie będzie miała żadnej wyporności. Natomiast rodzaj chwosta da się z tego zrobić. Ja używam tego materiału w bardzo rozmaity sposób, można powiedzieć że jest to mók 'tajerski konik'
No i ten drugi wątek... Kto nie chce niech po prostu nie czyta - ale nie wytrzymałem:
W sumie to nawet zabawne (choć i smutne), że ludzie widzą w Polsce cyt. "dziki kapitalizm" - i to jeszcze "XIX-wieczny".
Dowodzi to jednego - na początek należy oczyścić pojęcia - najważniejsza reforma to reforma pojęć. (Na co kładł nacisk pono Konfucjusz).
Ktoś widzi "kapitalizm" w kraju urzędniczej samowoli, w którym zostanie drobnym "kapitalistą" (przedsiębiorcą) wiąże się z płaceniem państwu takiego haraczu (tzw. ubezpieczenie emerytalne - oczywiście przymusowe, czyli haracz), iż dla większości ludzi jest to zapora nie do przejścia! W ten sposób większość ludzi nigdy NIE ZASMAKUJE KAPITALIZMU!
W kraju, w którym zachodni giganci-molochy, jak choćby "hipermarkety", uzyskują zwolnienia podatkowe - właśnie kosztem tych żuczków, którzy nie mają przez to szansy zakosztować kapitalizmu - czyli prowadzenia własnej działalności. Tego typu "przyciąganie inwestycji" to nie jest "kapitalizm" - raczej jakiś neokolonializm, jeśli o to się rozchodzi. Tym, co mi przyświeca w haśle "kapitalizm" jest wieczna krzątanina małych, średnich i dużych podmiotów, wiecznie konkurujących i jednocześnie głęboko powiązanych. Gdzie mali chcą stać się więksi, więksi - wielcy itd. - często z dobrym skutkiem.
Ochrona interesu większych, czy "przyciąganie" ich okrojeniem haraczu, nie jest żadnym "kapitalizmem". Owszem, to się kończy - ale to nie jest, wieszczony np. przez Naomi Klein, "koniec kapitalizmu" (czy też "kryzys", jat twierdzi p. Sierakowski). To jest kryzys i koniec czegoś, co nie jest żadnym kapitalizmem.
Chodzi o zachowanie jakiejkolwiek spójnej treści w pojęciu - żeby to nie był wór, gdzie każdy wrzuca to, co mu akurat wygodnie.
W dodatku te szczytne hasła - że "dziki kapitalizm", bo "liczy się tylko zysk"... DLA KOGO "liczy się tylko zysk"? Dla mnie, dla Ciebie?
Owszem, CELEM DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ JEST ZYSK, to oczywiste. Ale albo mówimy o gospodarce, ale uprawiamy demagogię i głosimy mętne hasła że "dziś w Polsce liczy się tylko zysk, a nie człowiek".
Jak miałoby wyglądać "liczenie się człowieka?" Człowiek sam się liczy najlepiej, gdy podejmuje działalność gospodarczą!
Próbuję pokazać absurdalność tych haseł - grzęźniemy w jakimś post-neomarksistowskim neosemantyźmie. Mi się od tego robi niedobrze. Napisać sobie na karteczce:
1. Celem działalności gospodarczej jest ZYSK.
2. Człowiek jest celem dla innego człowieka. Przedsiębiorca jest nastawiony na zysk. "Na człowieka" nastawia się po pracy, jak wraca do żony. Co nie znaczy, że jako przedsiębiorca nie jest tym samym człowiekiem. W każdym klasycznym podręczniku ekonomii przeczytasz, że przedsiębiorca, dążąc wyłącznie do zysku, osiąga, i owszem, o wiele więcej, sam często nie wie jak wiele (te "miejsca pracy" itp.). Ale najskuteczniej to osiąga dążąc do zysku. Taki działa mechanizm selekcji i tyle. I oczywiście nie jest doskonały - nie ma mechanizmu wolnorynkowego doskonałego. I każda próba jego "poprawienia" doprowadzi prędzej czy później do katastrofy, co moim zdaniem jest oczywiste dla każdego w miarę myślącego człowieka.
A mówiąc inaczej - gdyby w Polsce rzeczywiście zapanowały takie warunki, jak w "dzikim kapitaliźmie XIX-wiecznym" (w sensie wolności gospodarczej!!), to już parę lat temu pierwszy Polak stanąłby na Księżycu.
To właśnie z powodu BRAKU KAPITALIZMU wielu ludzi w Polsce żyje w swoistym neokolonialiźmie, kojarzącym się z warunkami życia XIX-wiecznych robotników (choć i tak mają o niebo, niebo lepiej).
A, że nie stać nas na taki socjal (czyli socjalizm) jak mają Niemcy i Norwegia... Z tego jeszcze nie wynika, że mamy "kapitalizm". Także nie wynika to z tego, że przeszliśmy jakąś tam "transformację ustrojową". Pamiętajmy, że była ustawa Wilczka - w 1988 roku. A od 89. już tylko coraz więcej koncesji i etatyzmu - czyli wiadomo, czego.
Pozdrawiam,
TK