Z kilkudziesięciu złowionych przeze mnie troci w Redzie tylko jedna, po marcowej odwilży, obrzygała mnie dwiema dorodnymi rosówkami. Był to samiec w super kondycji i bardzo gruby nawet jak na tę porę roku. Popisał się wyskokami podczas walki, co niezwykle rzadko keltom się zdarza.
W zeszłym roku redzkie kelty były wyjątkowo chudę i wydaje się, że żerowanie zależy od dostępności pokarmu. Ubiegły sezon należał do takich, w któych mróz długo trzymał, a więc łatwego pokarmu niewiele. Łowiono nieco ponad 3,5 kilowe 80 i jeszcze ryba mojego kuzyna z marca 85cm 4,2kg, do tego cała wysrebrzona jak srebrniak. To najchudsze jakie widziałem...
Z przyzwyczajenia żyć się nie da;) kelta też to dotyczy, ale natura już kilka razy zaskoczyła człowieka, np:
1. Do dziś staramy się udowodnić, że węgorz płynie na tarło do morza Sargasowego. Według wszelkich obliczeń energii ma na połowę drogi. Kiedyś jednemu znajomemu rybakowi uciekł węgorz do wód zęzowych, ale czystych. Po trzech miesiącach podczas konserwacji łódki złapał go ŻYWEGO:woohoo: Bardzo schudł, ale kiedy go wypuścił odpłynął. Należy pamiętać, że taka niewola to wielki stres, a procesy z nim związane są energochłonne.
2. Drugi przykład ze świata ptaków. Pingwiny uchodzą za rekordzistów w nurkowaniu, a głębokość rekordowa wynosiła 100m (przypadkowa obserwacja w batyskafie). Po dokładniejszym zbadaniu okazało się że ptaki nurkują na 500m tam polują i wracają żywe!!!! Fizjolodzy ptasi na całym świecie do dziś się głowią jak to możliwe. Po obliczeniu powierzchni oddechowej płuc i ilości erytrocytów okazało się, że powinno im starczyć na około 250m w jedną stronę
Tak więc, pewnie są takie lata, że żerują, bo pokarm sam wpada im do pyska, a innego roku wcale. Pewnie do tego wszystkiego można dorzucić zmienność osobniczą. A te żaby z wczoraj to jakaś ciekawosta:ohmy: