zapalmy świeczkę Mundziowi:
www.wspomnijbliskich.pl/3597585
Mundek robił również świetny drut ołowiany do obciążania nimf oraz oczka do streamerów. Miałem okazję poznać technologię ich produkcji - podobno jako jeden z nielicznych.
Mam jeszcze garść nici wiodących, które przywiózł z USA na dużych szpulach i u siebie konfekcjonował. Co roku zostawiałem mu worek pustych szpulek i brałem kolejne. Mam nawet trochę tych szpulek przygotowanych aby mu je dać przy najbliższej okazji...
Nici Mundkowych, które mi zostały chyba już używać nie będę - zostawię sobie na pamiątkę.
Zostało mi jeszcze trochę haków, które kiedyś (z 2-3 lata temu) Mundziu dał mi aby na nich zrobić imitacje jętek majowych z pianki, które tak bardzo lubił. Dwa lata temu (sezon 2008) już w trakcie wylotów jętki zawiozłem Mundziowi pierwszą partię ok. 100 jętek po czym miałem jechać na ryby ale nie planowałem połowów na Wdzie. Chciałem wrócić na Radunię.
Niestety wraz z żoną tak się zasiedzieliśmy, że powrót nad Radunię nie miał sensu – byłoby zwyczajnie za późno.
Mundziu namówił mnie na pozostanie na Wdzie. Nie planowałem tego bo od kilku lat na jętce było tam zwyczajnie słabo. Tak więc postanowiłem wykorzystać te 1,5 godziny pozostałe do zmroku i udać się na ulubiony odcinek Wdy, kompletnie bez przekonania.
Ku mojemu zaskoczeniu złowiłem 3 ładne potoki z tzw. „palcem”, namierzając jeszcze kilka. Oczywiście pierwsze co zrobiłem to zadzwoniłem do Mundzia aby mu wszystko opowiedzieć.
Wiele wspomnień pozostało po Mundziu bo jak powtarza moja matka "to był dobry człowiek"...