Już w domku.
Na Białym Dunajcu jako pierwszy o 9:00 w sobotę zaatakowaliśmy odcinek od potoku Poraniec w dół. Doszliśmy do bardzo wysokiego progu, jakby jakiejś starej elektrowni czy innej fabryki. Bez kontaktu z rybką. Próbowaliśmy różnie, glajcha, sucha mucha, nimfa złoto-główka. O 13 byliśmy na kwaterze żeby zjeść obiad i mieliśmy ruszyć dalej.
Następnym odcinkiem był Biały Dunajec poniżej elektrowni wodnej w Szaflarach. Założyłem brązkę złotogłówkę i okazało się że nie mając kolców przy butach za dużo nie zrobię, muszę iść blisko brzegu. Dodatkowo zaczyna padać i grzmieć a moja muchówka to grafitówka więc szybciej byłem przy samochodzie jak wchodziłem do wody.
Wracając na kwaterę zatrzymaliśmy się w Białym Dunajcu zaraz za mostem. Po burzy już nie było śladu, jedynie cały czas mżyło. Chwilkę trwało ubranie się w rynsztunek i już jesteśmy w wodzie. Zaczynamy od mostu i posuwamy się w górę do progu. Szukamy rybek w rynience pod ścianą i dochodzimy do progu. Przy progu spędzamy trochę czasu. Ja miałem piękne kopnięcie pod samym progiem, ale niestety nie zdążyłem zareagować. Mirek (syn) miał rybkę trochę dłużej bo parę razy kijek mu przygięła, ale też z nim wygrała.
Biały Dunajec jest fajną wodą dla muszkarza, ale podstawą są śpiochy i buty z kolcami, zwykłe spodniobuty nie zdadzą tam za bardzo egzaminu bo większość miejsc pozostanie po za zasięgiem naszych muchówek.