Artur Furdyna napisał:(...)Jeśli nie są dla Ciebie jasne cele Towarzystw, A TAKŻE ICH DOKONANIA, to już twój problem. Takich prześmiewców jest na pęczki. Nie rozumiemy się, i widzę, że tak już pozostanie. Rób sobie tą "Twoją" rewolucję, jak stworzysz coś realnego, porozmawiamy.
Oczywiście, że nie są dla mnie jasne cele Towarzystw, natomiast dokonania są dla mnie jasne, bo dotyczą tego co dotychczas wykonano - a fakty są zawsze dla mnie jasne. Nie oburzaj się, rękawicę rzuciłem przecież wszystkim towarzystwom, a nie tylko twojemu.
Nie przypominam sobie abym kiedykolwiek słyszał lub czytał o jakiś szczegółowych planach dotyczących łowisk. Nikt nigdy mnie nie wziął na stronę i nie powiedział: "Wiesz co Krzysiek, za dwa lata chcielibyśmy założyć koło PZW przy towarzystwie i zrobić łowisku na tym odcinku rzeki." Nastawienie środowiska zachodniopomorskiego jest dla mnie jasne. I nie jest to żaden spisek ludzi ze świecznika takich jak Ty, Krzysiek czy Andrzej. Tak po prostu myśli większość pstrągarzy, gdzie dzika i niezadeptana rzeka to jest to co tygryski lubią najbardziej. I myślę, że wy nawet tego z sobą nie ustalacie, tylko po prostu większość pstrągarzy dobrze wie o co im chodzi. Dobrze jednak powiedzieć wprost: "Nie będziemy zajmować się organizacją łowiska patronackiego na wieki wieków amen." - i wtedy być może niektórzy ludzie, tacy na przykład jak ja nie traciliby czasu na przybliżenia i oddalenia. Które towarzystwo w Polsce jawnie pisze na swojej stronie internetowej o takich zamierzeniach lub ich braku co do łowisk?
Niektórych pstrągarzy z zachodniopomorskiego poznałem. To są ludzie, którzy mają już gorszy dzień na rybach jak widzą trop na błocie wędkarza który był przed nimi na łowisku. Wymowne były wypowiedzi Czekana na starym forsie, gdzie narzekał na zadeptanie niektórych łowisk z powodu umieszczenia tajnosów w informatorach. Nikt nigdy mi nie szeptał na ucho o jakimś łowisku patronackim. Wszyscy jak jeden mąż tylko gadali mi, że o tej i tamtej rzece to na forach nie piszemy. Te pstrągarskie teksty o tajnych odcinkach, czajenie się - wszystko to jest typowe i pasuje do opisu romantycznego pstrągarza z lat '80, który czasem jak to napisali kiedyś w starych WW, nie zdradzi swojej miejscówki nawet "przypalany na ogniu".
Jakie to będzie mieć konsekwencje w budowaniu silnego lobby wędkarskiego przeciwko lobby MEW? Dla mnie konsekwencje takiego stanu rzeczy są oczywiste, jest to bowiem zduszanie wędkarstwa a nie jego popularyzacja.
Ja nie jestem Arturze skonfliktowany światopoglądowo tylko z tobą. Mi nie pasuje nastawienie do tematu większości pstrągarzy w tym kraju jak również większości czytelników tego Forum. Umówmy się, że tymi postami szukam tej mniejszości, która tak jak ja wierzy w popularyzację wędkasrtwa w oparciu o reklamę odpowiednio zabezpieczonych łowisk.
Natomiast każda grupa przejawia swoją aktywność na forach, która jest zgodna z ich pragnieniami. W nieformalnej grupie towarzystwa tajnych odcinków o zasięgu ogólnopolskim, też są dyżurni uciszacze forumowej reklamy łowisk. Obawiam się tyko, że ci ludzie nie robią tego tymczasowo a za jakiś czas będą chcieli budować łowisko patronackie. Uważam, że oni chcą by romantyczne pstrągowanie na odludnych terenach trwało zawsze. Co to ma wspólnego z promocją wędkarstwa i rozwojem lobby wędkarskiego to ja naprawdę nie potrafię powiedzieć.
I tak lata lecą, tu się pstrągi pojawią, tam znikną. Tu ktoś sypnie, ludzie połowią, fama się rozejdzie więc przyjeżdża masa ludzi z innych okręgów i za darmo na mocy porozumień wyrybia odcinek obfitości. Późnej znów jest cisza. To jest wszystko jakieś dla mnie chore.
DanielXR napisał:Załóż organizację, skup ludzi i rób COŚ w realu zamiast tracić czas i energię na pisanie elaboratów i robienie kolejnej rewolucji przed monitorem oraz pokazywanie jakie masz idealne pomysły i jak doskonale widzisz źródła problemów i integracji polskiego wędkarstwa.
Do tego potrzeba ludzi, a jak wiesz w środowisku pstrągarzy takich co by chcieli tajniaczenie odcinków zamienić na łowisko specjalne jest garstka. Tacy są już pstrągarze, nie lubią nad wodą tłoku. Na razie niech się ludzie wstydzą, że ich taktyka jest krótkowzroczna, bo w żaden sposób podejście tajnoodcinkowców nie przyczynia się do rozwoju wędkarstwa. Tak jest w całej Polsce. Nad Bóbr w różne fajne miejscówki jeździli przez lata "kto pierwszy ten lepszy" ludziska z Legnicy, Jelonki, Wrocławia czy Wałbrzycha. Nikt nie chciał rozmawiać o jakimś łowisku. Nikt nie chce płacić na ochronę dniówek 30 zł. Jak się przyjeżdżało z kumplami z Wrocławia i stał jakiś samochód nad wodą na legnickich rejestracjach to nawet humorystyczne bluzgi leciały (no bo kto lubi tych pazernych nimfiarzy z Legnicy). I tak ludzie się w Polce od morza aż do Tatr motywują, aby drugiego wędkarza postrzegać jako konkurenta do tajnosa.
Nie chcę się już czepiać Michała, ale kiedyś pokazał zdjęcie wielgachnego lipienia z OS Sanu i zaczął gadać, że chciałby takiego niuniusia dorwać w jakiejś dzikiej rzece która nie jest OS-em, na przykład na Brdzie. Dusza romantycznego pstrągarza, kochającego przyrodę niezabudowaną śmierdzącą infrastrukturą wciąż żyje. A nastawienie pana Jana Szymanika, taty PiteraS, o tym jak był na Dunajcu i powiedział, że go nie bawi łowienie na odcinku hodowlanym i woli iść na odcinek dziki. No tacy są już ci pstrągarze, szukają samotności i ciszy nad wodą.
Ja zaś tylko chciałem delikatnie napomknąć, że jak my nie będziemy napierać na promocję wędkarstwa i nie powstaną nad naszymi rzekami gospodarstwa agroturystyczne mające w ofercie również łowienie ryb, to nad naszymi rzekami powstanie inna infrastruktura - HYDROTECHNICZNA. Przyroda nie znosi próżni, jak się będziemy trzymać marzeń o pstrągowej rajskiej krainie pełnej ryb na odludziu, szlag trafi nasze wody, bo będziemy zbyt słabi w sensie gospodarczym jako lobby torpedujące przeciwko sobie ten nowy wymiar zróżnicowanej turystyki. Nie na miejscu są też tarcia z kajakarzami. Lepsze kajaki, niż zbiorniki zaporowe. Trzeba odnaleźć jakieś kompromisy, ale się z kajakarzami nie można konfliktować (no chyba, że z takimi co muszą drzewa wycinać, o których pisał nie raz Artur Furdyna jako pseudokajakarze)..
Jak ci Danielu moja wizja nie pasuje, po prostu się do mnie nie dołączaj. Obawiam się, że wielu ludzi nie znajdę, ale jeżeli kogoś trafię, chcę mieć pewność co do przejrzystości celów i sposobów ich osiągania przez tą osobę.
Jak w tytule, to są problemy szczerej integracji wędkarzy. Ja nie mam ochoty integrować z większością pstrągarzy, którzy chcą uprawiać wiecznie romantyzm. Szukam takich, którym nie żal będzie wydać na dniówkę 30 zł i którzy rozumieją to, że łowisko w które się inwestuje swój czas, wymaga nakładów finansowych na ochronę. Szukam takich, którzy chcą wypromować rzekę, zapraszać gości, budować wokół tego wędkarski biznes - jak powiedziałem nie koniecznie oparty o wielką kasę. Zasobność portfela polskiego wędkarza i tak zatrzyma ceny za nocleg w okolicach 25 - 50 zł, i za obiad koło 10 - 15 zł maksymalnie. Chodzi mi o to aby łowiska były tętniącymi życiem wędkarskim reklamowanymi ośrodkami promocji wędkarstwa. I wiem, że nie jest to celem zdecydowanej większości pstrągarzy w tym kraju.
Na razie patrzę jaki jest odzew. Natomiast pozwalam sobie na krytykę nastawienia większości pstrągarzy, ponieważ moim zdaniem jest to działanie destrukcyjne. To o czym pisał Czekan, że kiedyś tajnosy były mniej zadeptane - to se ne wrati. Nie wiem po co niektórzy koledzy z TPRIiG gadali mi kiedyś, że na Inie łowiło się trocie jak nikt o tym nie wiedział.
Mnie takie kombatanctwo i wspominanie tego, co już nie wróci nie interesuje. (widzisz Jacku, fajne były te twoje opowieści o łowieniu sprzed lat, ale co z tego mamy wziąć w przyszłość?) Teraz albo lobby MEW będzie silniejsze, albo lobby wędkarskie. Tajniaczący łowiska pstrągarz nie przyczynia się w żaden sposób do rozwoju wędkarstwa.
Jeżeli nasze lobby ma się opierać o szeptanie na ucho o jakiś pojedynczych matecznikach to ja serdecznie dziękuję za taką przejażdżkę.
Natomiast cele towarzystw w całej Polsce nie są dla mnie jasne w odniesieniu do łowisk. To nie jest tak, że jak klikam sobie na stronę internetową i od razu wiem, czy dana grupa ludzi planuje jakieś łowisko czy nie. Cele są bowiem bardzo ogólne, a co knuje ktoś w swoim sercu, można dowiedzieć się tylko przez telefon lub wywnioskować z półsłówek podczas rozmowy o rybach.
I choćby was było 99,9% powiem prosto z mostu, że takie zachowania nie mają przyszłości. Są takie momenty w życiu, że większość się myli. To właśnie ten moment panowie. Tajnosy już nie wrócą i lepiej od razu dążyć do zabezpieczenia zasobów naturalnych odpowiednimi łowiskami. Nawet bez pisania na forach, szarańcza nie jedną rzekę w Polsce już najechała i znacznie wyrybiła. Trzeba uczyć się na błędach a nie zawracać czasy i zdarzenia do beztroskich lat '80 samotnego pstrągarstwa. Było - minęło, trzeba wreszcie wyjąć rękę z nocnika.
Pozdrawiam wszystkich pstrągarzy
Krzysiek