A ja się nie zgadzam z moimi szanownymi przedmówcami.
Zabieram coraz więcej rzeczy i dochodzę do wniosku, że wszystko mi się przyda.
Może nie przynęt, bo mój zestaw to zawsze 3 pudełka, ale innych "drobiazgów".
Noszę małą apteczkę, płyn i ściereczki do czyszczenia okularów, dupny papier, srebrną taśmę klejącą ( a może się przyda), kawałek włochatego sznurka ( do zawiązania na końcu kija i odczepiania much na wysokich drzewach), kawałek normalnego sznurka, stojak do aparatu i aparat, ostrzałka, nóż, szczypczyki, obcinaczkę, uchwyt do mocowania wędki na kamizelce, wading staff ( czasami), magnesowa patka na muchy, "chwytak" do wyjmowania i utrzymywania much, chusteczki higieniczne, dokumenty, telefon kluczyki do samochodu, podbierak na plecach, okulary, duża szpilkę (oj, przydaje się wiele razy),2-3 szpulki fluocarbonu, krętliki, ołów, szpulka z obciążonymi liderami, miarka, okulary ( bo ślepnie człowiek z wiekiem), grzałki chemiczne w zimnym okresie, woreczek z muchami do rozdania będącym w potrzebie wędkarzom, czasami kurtkę goretexową i okulary polaryzacyjne w przypadku zmiany warunków atmosferycznych i oświetleniowych, i pewnie jeszcze coś.
Na starość człowiek robi się może zbyt przezorny!
To wszystko ( wading Staff przy pasku woderów) noszę w kamizelce Simmsa G3 i wcale nie wyglądam jak wielbłąd,a jeszcze niektóre kieszenie mam wolne. Oczywiście jak po rybach to zdejmę z siebie to czuć różnicę, ale każdy wie, że te kamizelki tak rozkładają ciężar, że nosi się je w miarę komfortowo.
Ach, sympatyczny kolego Adamie!
Twojej starej G3 nic nie dolegało, ale jak przystoi prawdziwemu mężczyźnie nabyłeś nowszy model.