Śliczne te wasze cudeńka ale żeby je zastosować agrafka musi mieć krętlik, ale i pomimo to nie gwarantuje to sukcesu... widziałem kolegów tracących tym sposobem bardzo drogie i tanie ale łowne woblery. Krętliki puszczały...
Ja do woblerów nie stosuje krętlików więc mam inne sposoby, może kogoś zainteresują :
Moje zdanie jest takie że najskuteczniejsza będzie kotwica, wykonana z drutu nr 10 z dowiązaną linką wspinaczkową, 10-15 metrów. Co ważne,wiążąc kotwicę stosujemy więzeł baryłkowy i luźno dowiązujemy do linki kilka krutszych linek takich po 15 cm. Kiedy mamy zaczep podajemy kotwicę pod żyłkę i zapieramy się całym ciałem... i tachamy gałąź z naszym cennym wobkiem, kiedy jest naprawdę ciężko luźne linki zaczepiają się za kotwicę woblera i to samo, mamy woblera na brzegu. Linka ma grubość powyżej 0.5 cm
Ciekawostką jest fakt iż kilka zaczepów... znacznie zwiększyło moje zapasy w pudełkach, kilka obrotówek, woblerów, gumek i innych w takich miejscach to norma.
Pamiętam wyciągnięty plastikowy worek po nawozach... ten zaczep był sławny w tym miejscu kilka lat... udało się i cały był pokryty przynętami które po renowacji są nadal łowne hehe
Kolejnym sposobem na odczepianie jest sposób na pieluchę... pokazał mi go mój kolega który z powodzeniem go stosuje do wyczepiania woblerów.
Kiedy kotwica zawodzi, rozgląda się za długą w miarę cienką gałęzią, których pełno na ziemi, obcina ją tak żeby powstał kijaszek... jeden koniec obwija się pieluchą tetrową i zawija zwykłym sznurkiem. Po żyłce podaje się to do wody w miejsce zaczepu i grzebie dotąd w koło woblera jak kotwice złapią się za pieluchę
Lepsze to niż nowości techniszczne z allegro i bardzo skuteczne. Kotwica ma jeszcze tą zaletę że może uratować życie, koledze lub samemu wędkarzowi który wpadł np do wody czego nikomu nie życzę hehe