Ja rozumiem Krzysiu, że jesteś pozytynie zakecony, ale zabieranie żony w ciąży w 8 miesiącu w dzicz chyba nie było najlepszym pomysłem. Co?
Kondycja ciężarnej kobiety jest bardzo ważna, choć oczywiście nie biegaliśmy. Za to ten ruch w ciąży procentował podczas porodu, aż ginekolog był w szoku, że tak szybko i sprawnie to poszło.
Nie przejmuj się. Z moją żoną bylem w Tatrach kiedy była ju w 9 miesiącu. Chciała wejsć do Jaskini Mroźnej (ale się nie zmieściła) hi, hi.
Ha, ha, ha... no to witaj w klubie.
super wyprawa z małżonką. Takie chwile będzie się pamiętać i wspominać do końca życia
To chyba jedna z najfajniejszych wypraw w moim życiu. Nad tym jeziorem gdzie rozbiliśmy namiot, wstałem na łowy o 4 rano. Spojrzałem w niebo i pomyślałem, że było by fajnie jakby Bóg dał nam na śniadanie trochę rybek. Założyłem wirówkę i zacząłem mieszać wodę. Co rusz miałem okonia na brzegu.
Później jak już się nasyciliśmy, zachęcony tym, że połowiłem całkiem ładne sztuki, powiedziałem żonie, że pójdę sobie połowić dla przyjemności, może trafię jakiegoś medalowca. Tymczasem brania urwały się jak nożem uciął. Nagle poczułem, że normalnie grzeszę. Nie chcę jeść, a łowię. Właściwie po co? Przeprosiłem Boga za swoją zachłanność przeżyć i zwinąłem kija. Od tamtego czasu zacząłem się zastanawiać nad tym całym nokill. Całe życie puszczałem większość ryb, ale od tamtej wycieczki coś się we mnie zmieniło. Teraz więcej spaceruje niż łowię...
Co ciekawe killerzy sprzed lat nagle przemalowali się na nokillowców. A u mnie wszystko na odwrót. Powiedzmy, że wielu ludzi szuka równowagi w życiu. Byłem przez te wszystkie lata mięsiarskiej Polski prawie nokillowcem, a teraz ryby generalnie biorę. Oczywiście zasobów ryb szlachetnych jest tak mało, że bujam się głownie za płocią, kleniem, jaziem czy jelcem.
Oczko to oczko. Kleń czy pstrąg. Oba są piękne na swój sposób.
Kocham moją żonę a tym bardziej moje dzieci i dlatego bym nie zaryzykował takiej wyprawy. ALe każdy jest dorosły i wie co robi
No wiesz, mnie generalnie ciągnie na Syberię, Europa mi się już trochę przejadła. Wszędzie widać ludzkie ślady, za duży tłok jak dla mnie. Ta cywilizacja to tylko iluzja bezpieczeństwa. W tym roku przymierzam się do jedzenia robaków i dzikich bulw oraz kąpiele zimowe jako mors.
Idzie wielki kryzys, tak potężny jakiego jeszcze nie było. Trzeba nauczyć się znosić niskie temperatury, hartować organizm. Nigdy nic nie wiadomo. Warto utrzymywać kontakt z naturą, cywilizacja to pył który się rozwieje... Najstarsze cywilizacje w swoich przekazach mówią nam, że przetrwamy żyjąc w zgodzie z przyrodą. A były to naprawdę rozwinięte cywilizacje, które prawdopodobnie dysponowały nawet samolotami, na co wskazują takie starożytne rzeźby.
Później zastanawiano się, dlaczego starożytne ludy rzeźbiły w złocie takie miniaturki samolotów? Za czasów odkrywców obu Ameryk, interpterowano te znaleziska jako rzeźby pszczół. W czasie II wojny światowej wyjaśniono ten mechanizm. Otóż amerykańscy żołnierze, którzy przypadkiem znaleźli się w buszu wraz z ludźmi z epoki kamienia łupanego, pokazali się miejscowej ludności jako przybysze z nieba. Za jakiś czas, gdy dotarła tam pewna ekspedycja naukowa, okazało się, że ludność ta zaczęła rzeźbić podobizny tych samolotów i oddawać im cześć. Prawdopodobnie podobny mechanizm zaszedł w dawnych czasach starożytności, gdy ludzie oglądali samoloty ówczesnych rozwiniętych cywilizacji...
Jak dla mnie najgorsze co można zrobić swojej rodzinie, to wziąć kredyt w banku. Choć oczywiście, każdy robi ze swoim życiem co chce. Życząc małych rat zaciągniętych kredytów, życzę jak najszybszej spłaty i oszczędności.
A tak między nami, jestem na tym forum tylko po to, aby powiedzieć wam o rzeczach, których w sobie nie macie i usłyszeć od was rzeczy, ktorych ja nie mam w sobie.
Serdecznie pozdrawam wszystkich wędkarzy i survivalowców
Krzysiek