Do brodzenia w zimnej wodzie najlepiej założyć luźne neopreny 7 mm (można zamówić u
Andrzeja Błauciaka z Wrocławia) i do tego grube kalesony i polarowe dresy o dużej gramaturze. Dwie pary skarpet wełnianych od babuni i można stać w lutym cały dzień w wodzie. Chodzi się w tym kiepsko, ale po co łazić kilometrami? Za rybami się nie biega... szczególnie w chłodnych porach roku. Kilometry to można robić za letnim pstrągiem wzdłuż strumienia podczas niżówki, choć i to nie zawsze się sprawdza. Najlepsze efekty miewałem obławiając sumiennie miejscówki, a nie wtedy gdy chciałem wszędzie rzucić pobieżnie.
Jak ktoś odczuwa po kilku godzinach chłodek lub nawet zimno i mówi, że jest twardzielem, to niestety na starość stawy przypomną bohaterowi o takich wyprawach. Ale jak wiadomo
Volenti non fit iniuria...
Śpiochy są trochę przereklamowane, ale cóż poradzić na modę. Neopren 7mm daje nam na starcie dużą przewagę termiczną nad cienkimi śpiochami, szczególnie neopren luźny w który możemy wskoczyć w takim ociepleniu jak do śpioszków oddychających. Wtedy jest naprawdę fajnie i ciepło. Wiadomo, kilometrów w tym nie natrzaskamy, ale zawsze można pójść sobie na spacer do lasu w tym celu.
Jak ktoś potrzebuje wejść do wody od czasu do czasu, to oczywiście oddychacze.