Zachowanie ryb istotnie zmienia się w zależności od techniki holu, a nie od mocy/delikatności zestawu. Nawet ciężkim sprzętem zalecałbym delikatne holowanie ryb, zwłaszcza dużych. Tym spokojniej przebiega hol, im więcej pozwalamy pływać rybie - tak zachowuje się ryba właśnie na muchówce.
Częste zmiany ustawienia siły hamowania linki, nawet prawie zupełne luzowanie hamulca (ale nie linki) pozwala zapanować nad wściekle uciekającą/młynkującą rybą. Łatwiej też kierować całym holem, tak by troć płynęła (sama) w kierunku miejsca, gdzie możemy ją bezpiecznie podebrać/holować. Wtedy dopiero wędkarz dyktuje warunki, a nie ryba - to jednak rzadki widok nad naszymi trociowymi wodami. Raczej zawsze i wszędzie stosuje się metodę siłową i tym samy traci sporo okazowych ryb.
Siłowe rozwiązania mają swoje zastosowanie, ale trzeba to robić z wyczuciem i konsekwentnie nie dopuszczać, by ryba obróciła się do nas ogonem (tak jak przy ucieczce w górę rzeki), co duże ryby często czynią podczas siłowej walki. Wtedy dźwignia jest olbrzymia (im cięższa ryba tym większa siła dźwigni) i po około 30 m ucieczki w dół ryba się wypina - zwłaszcza jeśli zwiększamy siłę hamowania (dokręcamy hamulec), a to odruch bezwarunkowy wędkarzy:) - przetestowałem na własnej skórze. Oczywiście zawsze może trafić się ryba wzorowo zapięta, ale to mniej niż 30% ryb. Tej techniki już nie zastosujemy przy delikatnym sprzęcie (ryba zawsze się obróci - jak przy muchówce, chyba że rybka jest nieduża).
Nie wyczerpałem tematu, bo duże i małe (i jeszcze średnie) ryby walczą inaczej. Techniki holu, które z powodzeniem stosuje się przy walce z dużymi rybami, zupełnie nie przynoszą efektu podczas holu małych i odwrotnie. Również na małych i dużych rzekach inaczej to wygląda. Powyższą technikę stosuje od dawna na Redzie. Trochę podpatrzyłem "starszych" kolegów, a trochę eksperymentowałem. Jedną zasadę stosuję obligatoryjnie - ryba musi pływać, jak nie możemy spowodować, by troć ruszyła z miejsca, tzn. że sprzęt jest zbyt delikatny.
Dopowiem tylko, że z moich obserwacji wynika, że hol nie siłowy wcale nie jest dłuższy. Ryba męczy się tak samo szybko (bo pływa - z prądem/pod prąd). Przypomina mi się hol 5 kg ryby na "luźnym" hamulcu i minę wędkarza, który to obserwował. Pierwsze jego słowa nie były pytaniem "ile ma" (stał po drugiej stronie), a jedynie: "jeszcze nie widziałem, żeby ktoś tak szybko wyholował tak dużą rybę"
PS
Jak zależy wam by mniej męczyć ryby, używajcie osęki, ona skraca hol, no i fotografujcie martwe ryby - to żart:)