E tam szkółka. Ja przeczytałem wszystko co znalazłem w necie + książkę A. Sikory. Pomachałem wędką na boisku przed blokiem (dzieciaki miały ubaw z ojca). Później Adi.Obi zabrał mnie nad wodę, podpowiedział co i jak, połowiłem kilka godzin. A potem to już jak najczęściej nad wodę. Pourywane muchy gdzieś na drzewach, trawach i trzcinach
. Poplątane przypony, pourywane rybki i pomału pomału doszedłem do jako takiej wprawy. Oczywiście mistrzem nie jestem ale na własne potrzeby rybki już łowię można powiedzieć - regularnie. Mokra, sucha (przyponik już się prostuje - co na początku wydawało się nieosiągalne) czy też nimfa. To na prawdę nie jest aż takie trudne. Nauczysz się na Dunajcu czy sanie, pojedziesz na pomorską mniejszą rzeczkę
i nawet wędki nie rozłożysz bo pomyślisz - k...wa przecież tu nie ma miejsca na łowienie na nimfę a co dopiero bujnięcie sznura żeby podać suchara
A jak połowisz od razu na swojej wodzie to zobaczysz że można. Tylko duuuuużo cierpliwości. Może jedź nad wodę i jak spotkasz jakiegoś muszkarza (jak będziesz w Wałczu to służę pomocą - choć tak jak wspominałem do mistrza mi daleko) to zagadaj czy ci nie pokarze techniki podania sznura z sucharkiem. To jest najtrudniejsze. Nimfa czy mokra jest już łatwiejsza. A jak nie to gumka na przedramię i na boisko. Dobrze jest na początek lekko przeciążyć kijek tzn. założyć cięższy sznur np. 6 do kijka 5. Łatwiej się "buja" i lepiej czuć kiedy kij się "ładuje". Ale to wszystko jest napisane w książce pana Sikory. Popróbuj - a kasę zaoszczędzoną na szkółce wydasz na materiały do robienia muszek.
Powodzenia i pozdrawiam.