Grel napisał:
Dziwi mnie taka przesadna dbałość o to, żeby nie można było złowić,sfotografować i wypuścić tych pojedynczych pięknych i walecznych ryb.
Mnie też to dziwi dlaczego nie można sobie trochę postrzelać na zawodach do żubrów albo do rysi? Przecież jeśli zastosujemy strzałki usypiające to nic im się nie stanie (C&R). Uśpionemu zwierzęciu zrobiłoby się później tylko fotkę i zostawiło wolno w lesie aż do wybudzenia. Ewentualnie jakiś starszy lub schorowany osobnik nie obudzi się już po zaaplipowanej mu "sportowo" anestezji ale co zrobić
Grel napisał:
W tym samym czasie na polskim wybrzeżu organizowane są wyprawy na łososie , rybacy odławiają te ryby w tonach, merlioranci niszczą tarliskowe odcinki, itp... Tu trzeba zmian systemowych w podejściu do ochrony rzek łososiowych i obligatoryjnych wysokich kar za kłusownictwo, a nie tworzenia atmosfery zagrożenia z powodu złowienia i wypuszczenia pojedynczych ryb ( a jeszcze co ważne, ryb potarłowych).
A bo ci to to, a tamci tamto... Stara i oklepana do znudzenia śpiewka. Czyli jednym słowem najlepiej niech dalej będzie tak jak jest? Inicjatywa raczej na pewno nie przyjdzie z góry. Naprawdę, jeśli nikt w tym kraju nie pokaże oddolnie, że można inaczej to nic się tutaj nie zmieni i za 20 lat dalej będziemy czytać, że nie ma ryb, a to co jeszcze jest najlepiej wyłowić jako pierwsi zanim zrobią to rybacy i trollingowcy (bo do tego się takie wywody przecież sprowadzają).
Tak zupełnie na marginesie - łososie łowione na trolling w morzu to ryby pochodzące w przeważającej większości z innych rzek zlewni Bałtyku (z Litwy, Łotwy i Skandynawii) natomiast w Drawie masz do czynienia z rodzimą populacją ryb z tej konkretnej rzeki. Nadmienić należy, że populacją ryb które żeby się tutaj ponownie dostać przeszły całą tą ścieżkę zdrowia o której piszesz i na koniec jeszcze złożyły ikrę. Są to najcenniejsze genetycznie, najsilniejsze osobniki, które pomimo tego, że skapcaniałe po tarle należy właśnie szczególnie chronić.
Grel napisał:
Panie Andrzeju proszę się nie przejmować krytyką.
I to jest właśnie przerażające i dopóki to myślenie się nie zmieni to nigdy nie będzie w tym kraju lepiej... Krytyką jeśli jest konstruktywna, wnosi odmienne, świeże spojrzenie należy się właśnie przejmować i brać ją pod uwagę. Konstruktywna krytyka Panowie to nie atak. Jak widać tylko po tym wątku wystarczy przedstawić odmienne spojrzenie na dany temat by zaraz pojawiła się grupa obrońców i bezrefleksyjnych poklepywaczy..."Rób swoje, ani kroku w tył - tak robiliśmy 30 lat temu, tak będziemy robić i teraz...
Nikt nam nie będzie mówił jak mamy działać - przecież jesteśmy tacy zasłużeni dla naszej sprawy..."
W wielu najlepszych w danej branży firmach jest taki zwyczaj, że każdy nawet najlepszy pomysł musi zostać poddany na zebraniu zespołu krytyce i być atakowany przez innych współpracowników (nawet jeśli się z nim zgadzają) do momentu, aż nie zostaną wyczerpane wszystkie kontrargumenty i pomysł zostanie wybroniony. Jeśli się pomysłu nie uda wybronić to przepada lub jest wprowadzany w zmienionej formie z uwzględnieniem uwag innych osób. Nikt się o to nie napina, nikt się nie obraża - tak po prostu musi być jeśli firma chce przetrwać w dzisiejszym świecie i iść do przodu (a nie zostać prześcignięta przez konkurencję). To samo dotyczy także wszelkich stowarzyszeń wędkarskich - jadąc na tych samych schematach (często jeszcze z czasów PRL) nie ujedzie się w tych czasach daleko...
Wracając do głównego wątku nie chciałbym się powtarzać kolejny raz i niepotrzebnie strzępić klawiaturę. „Ogólnopolskie Spotkanie” będzie brzmieć na pewno bardziej pokojowo i na miarę XIX wieku. Powinno to być spotkanie ukierunkowane silnie na edukację, podnoszenie świadomości oraz integrację i wymianę doświadczeń wędkarzy oraz środowisk naukowych, którym leży na sercu los polskiego łososia. Zawody to nie jest panaceum na problemy świata ryb i wędkarzy (może jedynie chwilowe odstresowanie się tych drugich). Wiem, że niektórzy na samą myśl o tym, że mogliby nie wrzucić w rzekę ciężkiego blaszyska będąc nieopodal odczuwają silny dyskomfort psychiczny, ale może jednak…
. Nic nie stoi także na przeszkodzie by w imprezę wpleść wątki wędkarskie (prelekcje, warsztaty, wystawy itp.)
Reasumując – proponuję ściągnąć ciekawych prelegentów (naukowców, wędkarzy, pracowników DPN), zadbać o ciekawą agendę imprezy, a następnie roztrąbić to silnie w mediach (fora, FB, Instagram, X, lokalne gazety, prasa wędkarska itp.). Nawet bez łowienia można zorganizować ciekawą imprezę okołowędkarską na którą przyjedzie masa ludzi z Polski, którzy chcieliby się czegoś ciekawego dowiedzieć, zapłacą za to wpisowe i wezmą udział w aukcjach charytatywnych itp.
Jeszcze jeden pomysł na koniec – być może warto rozważyć zaproszenie na taką imprezę jako wykładowców także przedstawicieli organizacji wędkarskich oraz naukowców z innych krajów nadbałtyckich (np. Szwecji, Litwy, Estonii). W wielu tamtejszych rzekach dzięki lokalnym wysiłkom udało się wyciągnąć z zapaści lokalne populacje łososia – w niektórych przypadkach do tego stopnia, że są to obecnie renomowane łowiska tej ryby. Ludzie Ci mogliby oni opowiedzieć jak to u nich zrobiono.
…..A jak już Ci ludzie tutaj przyjadą to należy się ich także zapytać, czy w momencie największej zapaści „pomagali” łososiom w swoich rzekach poprzez organizowanie na nie zawodów wędkarskich