Mnie kontrolowano raz na Dobrzycy. Kilka razy widziałem strażników ale mnie znają więc nie sprawdzali. Wędkując w mieście (Wałcz) na j. Zamkowe - gdy należało jeszcze do PZW - mijał mnie patrol Policji, Straży Miejskiej, Żandarmerii - i NIGDY nikt z funkcjonariuszy nie spytał o kartę. A łowiłem centralnie przy deptaku gdzie patrolowali. Zresztą wędkarzy zawsze było tam wielu.
Jeżeli chodzi o SSR czy tam PSR - rozmawiałem z chłopakami z mojej mieściny. Mają setki hektarów jezior w kilku gminach pod opieką, pracują 8h dziennie - bo tak każą przepisy i muszą jeszcze jeden dzień poświęcić na papierkową robotę. Jak ich zapytałem czemu ie kontrolują rzek to odpowiedzieli szczerze że nad jeziorami więcej się dzieje złego no i łatwiej kontrolować. Nad rzeką musisz przejść sporo metrów a nie masz gwarancji że kogoś spotkasz. Po kilku godzinach nad wodą trafisz 1 czy 2 wędkarzy - a w tym czasie nad jeziorem 10 czy 20. Statystyki, koledzy, statystyki.
Rzek musimy pilnować sami - mam na myśli takie akcje jak właśnie zwracanie uwagi czy rybki są zabierane przynajmniej zgodnie z tym beznadziejnym RAPR, czy nie widać sznurów, sieci itp., sami wiecie o co chodzi. Jak coś zauważmy - można zadzwonić albo spróbować kolesia "zawstydzić" pytając po co mu ten koszyczek czy tam reklamówka. Ja pytam wprost - czy zabiera ryby - bo większość łowiących na tym odcinku nie - a i zdarzało się że sypnąłem mięsem.Nie wiem czy działało ale kolesi najczęściej już w tych miejscach nie widywałem.