TEMAT: Wyprawa na pstrągi - gdzie zostawić samochód?

Gdzie zostawiacie samochody podczas wypraw na pstrągi? Pytanie banalne, ale tylko z pozoru. Generalnie rzeczki pstrągowe płyną z dala od terenów miejskich, przez lasy, pola, łąki,miejscami przez wioski. Brzegi porośnięte są drzewami i zaroślami, a do łowiska trzeba jakoś dotrzeć. Transport publiczny (PKS) znajduje się obecnie w stanie szczątkowym, dotarcie rowerem na łowisko oddalone trzydzieści-czterdzieści kilometrów od domu też odpada, bo siły trzeba zachować na wędrówkę wzdłuż rzeki, poza tym jak taszczyć rower (poza wędką i torbą) przez wertepy i chaszcze. Pozostaje własny pojazd - szybko, sprawnie i wygodnie. I tu pojawia się problem. Gdzie zostawić auto? Drogi powiatowe i gminne to w większości wąskie "nitki" bez poboczy, za to z drzewami przy jezdni. Pozostają wioski, ale pozostawienie na kilka godzin bez nadzoru samochodu w środku małej wsi, gdzie pojawienie się "obcego" jest natychmiast zauważone, to trochę ryzykowny pomysł. Nie każdy dysponuje zaś autem terenowym, żeby wjechać na polną drogę, wyjeżdżoną przez traktory, zwłaszcza jak ktoś ma auto o obniżonym zawieszeniu. Wymienione przeze mnie okoliczności powodują, że znaczną część interesujących mnie odcinków rzecznych po prostu odpuszczam. Zastanawiam się, jak radzą sobie inni amatorzy "pstrągowych" wrażeń. Zapraszam do zamieszczania opinii i doświadczeń.

Zazwyczaj zaopatruję się w popularną na danym terenie "wodę ognistą" 1/2 l i pozostawiam samochód na terenie podkupionego takim prezentem gospodarza( w miarę blisko rzeki)

Myślę ,że Twoje obawy są nieco przesadzone .Ja spokojniej zostawiam auto na pustkowiu (Mazowsze ,Lubelskie ,Podlasie czy Bieszczady ) niż w Warszawie pod blokiem.
Pozdro.

Witam,

Moim zdaniem to bardzo zależy od rejonu kraju. Moje doświadczenia dotyczą raczej rejon Mazowiecko-Podlaskiego lub Pomorza i Warmii.

Na Mazowszu i Podlasiu nie ma z tym większego problemu - drogi gruntowe są zazwyczaj suche i przejezdne każdym samochodem (miejscowi mają najczęściej tylko lekkie małe traktory), jest ich sporo bo prowadzą do przysiółków i porozrzucanych gospodarstw. Jadę czasem całe dziesiątki kilometrów nie wjeżdżając na asfalt (tylko ten kurz potem ma się w zębach przez tydzień...). Na tych drogach jest sporo małych drewnianych mostków, starych młynów itp. oddalonych zazwyczaj od wsi (moje ulubione miejsca postoju). Często droga prowadzi wprost na nadrzeczną łąkę i służy do zwożenia siana. Lasy też są nie tak duże i pocięte siecią ogólnodostępnych gruntowych dróg...
Wszędzie jest sporo działek, plażowiczów, grzybiarzy, spacerowiczów itp. i pozostawiony gdzieś pod lasem czy nad rzeczką nieopodal wioski samochód nie jest niczym dziwnym i nie budzi raczej niczyjego zainteresowania (szczególnie tej marki co mój...).

Na Pomorzu jest gorzej: tu drogi gruntowe są gliniaste i rozjeżdżone przez ciężkie traktory czy sprzęt leśny a ich siec jest rzadka. Wsie są duże i zwarte i głupio jest stanąć w środku wsi... Tu zazwyczaj wybieram także okolice mostków, ale na niewielkich asfaltowych drogach, często w lesie można znaleźć mały leśny parking, czy skrzyżowanie z leśną drogą gdzie można zaparkować (jakoś). No i jest na pewno więcej chodzenia. Trzeba się liczyć z 500 m dojściem do rzeki czy tym, że zostawimy samochód na nieciekawym odcinku bo tam np. jest leśny parking a potem będziemy iść sporo zanim dojdziemy do lepszych miejsc.

Pozdr

Łukasz

kat5522 napisał:
Na pustkowie trzeba jeszcze dojechać nie urywając nic z podwozia. A jeśli chodzi o przesadzone obawy, to hm... Na Pomorzu Zachodnim lepiej dmuchać na zimne;) .

lukasz_z_bagien napisał:
Na początku kwietnia obcy samochód na wiosce raczej budzi zainteresowanie, zwłaszcza miejscowych wyrostków, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń. Na szczęście ostatnio byłem z bratem. Jeżeli chodzi o drogi na Pomorzu, to jest tak jak napisał Łukasz. Zastanawiałem się, czy następnym razem nie zostawić auta pod plebanią, za zgodą miejscowego proboszcza. Ten sposób wydaje mi się najpewniejszy.

Ja zwykle staram się zostawić auto w centrum wioski, nawet jeśli do łowiska będę musiał podejść kawałek. Parkuję tak aby auto było jak najbardziej na widoku, wychodzę z założenia, że tak jest najbezpieczniej, przecież jeśli już trafi się jakiś wandal to nie będzie wyżywał się na aucie na oczach innych ludzi.
Za następne dobre miejsce uważam pobocze drogi o dużym natężeniu ruchu.
Największe obawy mam przed zostawianiem auta na leśnych parkingach lub na poboczach rzadko uczęszczanych dróg.

Dla mnie najważniejsze jest żeby zaparkowany samochód nikomu nie przeszkadzał, czyli jak jest napis teren prywatny to nie wjeżdżam, nie blokuje przejazdu, nie stawiam na ładnie przystrzyżonym trawniku przed ogrodzeniem posesji i na razie odpukać żadne nieprzyjemności mnie nie spotkały.
@kat5522 ma racje, że miasto jest o wiele bardziej nie przyjazne dla aut.

Ja osobiście staram się stawiać samochód gdzieś na widoku, często specjalnie zagadam z kimś miejscowym, opłaca się też przywitać z dzieciakami na rowerach, albo bawiących się w pobliżu (dzięki temu cegła nie poleci w kierunku szyby).

Do tego co koledzy powyżej napisali dodałbym jeszcze leśniczówki. Czasem znajdują się w odludnych miejscach, a o takie nam zwykle chodzi.
Pod leśniczówką spotykałem specjalne miejsce do zaparkowania... Myślę, że można pogadać z leśniczym i nie będzie stwarzał problemów.