Chodzi Pan Jezus po świecie i szuka swojego ziemskiego ojca.
Przychodzi do pierwszego miasta i pyta:
- Dobrzy ludzie , czy tu mieszka cieśla, który dawno temu stracił syna
-Nie, nie człowieku w naszym mieście nikt taki nie mieszka.
- No cóz- powiedział PJ- poszukam dalej
Przychodzi PJ do następnego miasto i to samo pytanie zadaje jego mieszkańcom, a oni znowu, że nikogo takiego nie znają... i taka sama sytuacja w kilku następnych miastach
Wkurzył się w końcu PJ i pomyslał, że idzie jeszcze do jednego miasta i sprubóje zapytać, a jak nie znajdzie ojca to rezygnuje z poszukiwań!
No dobra, to wchodzi do miasta i pyta ludzi:
- Czy tu mieszka Cieśla, który dawno temu stracił syna?!
- Nie, na pewno u nas nikt taki nie mieszka- odparli ludzi
No to PJ się zdenerwował, odwrócił i juz chce wychodzić z miasta, gdy jedna z osób coś sobie przypomniała i poczyna do niego wołać:
- Ej człowieku! Stój! U nas nikt takiego nikogo nie ma, ale ponoć za miastem jest wzgórze na którym mieszka stary cieśla, może to on?!
No to PJ Wielceż się uradował i czym predzej podązył aby szukać tego człowieka.
Poszedł za miasto, poszukał wzgórze, wdrapał się na nie i patrzy, a tam stoi chata, a obok niej lezą siekiery, heble, deski i pniaki drzewa.
Zniecerpliwiony PJ począł głośno wołać:
- Hej, czy jest tam kto ?!
Nagle wychodzi z chatki starszy człowiek z dlugimi włosami w rzemielśniczym fartuchu i pyta:
- Czego chcesz człowieku?
A PJ na to:
- Czy ty jesteś Cieślą. który dawno temu stracił syna
Cieśla odpowiada:
-Tak jestem
PJ uradowany rozwiera ramiona i ze wzruszeniem krzyczy:
-Nareszcie, Ojcze!!!
-A cieśla na to:
-Pinokio?