Szanowni Koledzy,
Na rok 2011 obiecałem mojej żonie, że przestanę kupować genetyczne kapki kogutów, że przestanę łowić na kilka metod na raz, że nawet w obrębie wędkarstwa muchowego... bardziej przyłożę się do suchej muchy, na małych nizinnych rzeczkach. Rybą numer jeden będzie jelec, zwany lipieniem dla ubogich. Jeszcze nigdy się tak nie podliczałem, ale w nadchodzącym roku zamierzam kontrolować swoje wydatki.
Koledzy, planuję naprawdę niewiele wypadów na ryby. Skupiam się głównie na jelcu. Wybieram tańszą wędkę, kołowrotek i linkę. Dochodzi kaprys posiadania chestpacka - ponieważ kamizelka wkurza mnie podczas muchowania i szturcha mnie po łokciach pudełkami na bokach. Dosyć też miałem beznadziejnych polaroidów, więc wraz z etui planuję trochę lepsze. Kolejnym kaprysem jelcowej medytacji w ostępach zapomnianych rzeczek, będzie zestaw do terenowego kręcenia muszek w pudełku.
Wyprawy będą odbywać się pociągiem, niezbyt daleko od domu. Na rybach przewiduję jakieś browary, ogniska i kiełbaski. Czy to jest tak wiele? A mimo tego, że plan na sezon 2011 jest tak ascetyczny, zobaczcie jak wypadł kosztorys:
A więc kosztorys "łowcy jelczyków" wynosi ponad 2,5 tys. zł... A ile wynosi kosztorys tych, którzy łowią wszystkimi metodami muchowymi na różnych łowiskach? Tych, którzy samochodami przemierzają wiele kilometrów, dodając tym samym przy każdym kilometrze akcyzę do Budżetu Państwa.
Jestem w szoku! 2 600 zł, przy nastawieniu się na nieliczne wypady na jelczyki. Przy założeniu kupna chyba najtańszej wędki muchowej z włókna szklanego na świecie. Przy uzupełnieniu zapasów kapek kogutów i kupnie tylko haków bezzadziorowych od 10 do 18.
Gdy dopisałem - tak dla jaj - do tej listy koszty "normalnego" wędkarza muchowego, z samochodem, ze sprzętem do różnych metod połowu i wyjazdami itd... wyszło mi 10 tys. zł rocznie
Panowie, my przecież przepieprzamy na nasze ulubione hobby kupę kasy...
Zapraszam do wpisywania swoich albo planowanych kosztorysów, albo zrealizowanych zakupów. Jak się tego trochę uzbiera, możemy to wydrukować i wysłać odpowiednim władzom, by zobaczyli jaką potęgą jest wędkarstwo... i jak wielką część stanowią dla nas wydatki na wędkarstwo, przy zarobkach w naszym kraju.
To może być dobry argument, aby włodarze przestali niszczyć nasze rzeki. I przestali zaniedbywać walkę z kłusownictwem. Bo jak się skończą nawet te śmieszne jelce, to ja się z wędkarstwem po prostu rozstanę...
Cholera... tania wędeczka, parę kapek, jakieś pierdoły, chestpack, okularki, wyjazdy koleją na jelce i masz.. 2,6 tys. zł. Niech to szlag...
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek