Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3

TEMAT: Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich?

Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 01:33 #50606

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Panowie,
Przepraszam za moją wenę twórczą, ale jest tak nudno na Forsie (przynajmniej z mojego punktu widzenia), że w przypływie radosnego uniesienia chciałbym postawić kilka prowokacyjnych tez ;) Są one postawione na wyrost i z przymrożeniem oka, ale jest w nich w moim mniemaniu ziarno prawdy...

Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich, ponieważ:

1. Towarzystwa boją się prawdopodobnie kosztów utrzymania obwodów rybackich przypadających na jednego członka, ponieważ wiedzą, że pod parasolem PZW, będzie można finansować sobie zabawę łowienia ryb szlachetnych z pieniędzy armii "robaczkarzy" z tego samego okręgu. W sumie każdy normalny człowiek pragnie przeprowadzić się od mamusi na swoje, ale jeśli to "na swoje" jest zbyt drogie, czasem dalej mieszka się u mamusi.


2. Pozycja "asystenta okręgu PZW" jest bezpieczna dla wizerunku Towarzystwa, ponieważ nie istnieje żadne zapisane minimum, które Towarzystwo musiałoby spełnić. Wędkarze za bezrybie standardowo obwinią gospodarza, czyli władze okręgu, zaś za przeprowadzone akcje pochwalą zawsze Towarzystwo.


3. Wielu ludzi nie chce inwestować swoich oszczędności w 10 km odcinek jednej tylko rzeki. Rasowy pstrągarz to ponoć podróżnik i wiercipięta, a jak mówi przysłowie autentycznie ludowe: "Przy jednej dziurze i kot zdechnie".


4. W Towarzystwach poszerzanie wiedzy idzie raczej w kierunku naturalnego tarła i ochrony środowiska. Zmęczony członek stowarzyszenia może po robocie co najwyżej wyklikać w google kilka dyrektyw UE, napisać na kolanie pismo i zebrać podpisy pod petycją. Później trzeba iść do łazienki, a jeszcze czasem żonkę trochę zadowolić. Żeby tak żyć z tego działania dla rzek i ryb, a tu masz... tylko po godzinach i na kolanie, w wąskich szczelinach, między pracą a rodziną.


5. W Towarzystwach brakuje chyba autentycznych bogaczy, którzy mieliby pieniądze na rozpoczęcie działalności pełną parą. Brak też szerszego frontu hojnej klasy średniej. Zwykle ponad połowa to słabo zarabiający pracownicy najemni, zaś klasa średnia woli bez kłopotu i bólu głowy pojechać na przygotowane przez innych gotowe łowiska specjalne, tak w Polsce jak i za granicą.


Cóż pozostaje?

Asystować społecznie przy gospodarującym PZW :huh: Zawsze to taniej i bezpieczniej, tak dla wizerunku jak i własnego samopoczucia. Wystartowanie w konkursie to już przyjęcie konkretnych zobowiązań, których niespełnienie oznaczać będzie utratę obwodu rybackiego i kompromitację w środowisku. W pozycji bezpiecznej są zaś same laury i pochwały. Mądrość podpowiada, że lepiej jest dobrze zrobić niewiele, niż skompromitować się przy większym projekcie.


A może jednak warto?

PZW i Towarzystwa... przypominają mi dwa sposoby postrzegania ludzi ze szkolnych lat. Ten pierwszy (PZW) kojarzy mi się z łobuzem o złej renomie. Jest to uczeń od którego nikt zbyt wiele nie wymaga, bo przecież "wiadomo jaki on jest". Ten drugi to ktoś nowy, który wydaje się być prymusem, ale zbyt wiele o nim nie wiadomo. Prymus jednak boi się po nauce podjąć pierwszą lepszą pracę, bo co powiedzą Ci, którzy na niego tak liczyli? Prymus jest pod presją oczekiwań, więc przedłuża okres edukacji, dalej mieszka u mamusi i zwiększa swój napompowany teorią "potencjał" idąc na studia doktorancie. W końcu przyjdzie dzień weryfikacji, a prymus im później pójdzie na swoje, tym gorzej dla niego. Życie bowiem jest bardzo brutalne. Stąd niejeden łobuz zachodzi w życiu dalej niż prymus, a ładne domy i samochody na ogół mają ludzie, którzy nie byli pod presją oczekiwań ani nie mieli czerwonego paska na świadectwie (nie zawsze rzecz jasna).


Moje wnioski:

Ja jestem z założenia hardkorem, więc nie dołączę się do żadnego Towarzystwa w Polsce, którego celem nie będzie samodzielne gospodarowanie na obwodzie rybackim:P

Życzę wszystkim powodzenia "przy mamusi" (czyt. PZW), na którą można ponarzekać, ale która daje "schronienie" i kieszonkowe na zarybienia pstrągiem z pieniędzy starszych braci (czyt. "robaczkarze"), którzy dokładają do gospodarstwa znaczącą część budżetu.

"Mamusi" trzeba się pytać o odcinek nokill, pisać petycje. Trzeba brać pod uwagę głos wyborców, robaczkarzy, mięsiarzy itd. Tak sobie zadałem pytanie... czy w tym kraju wszyscy na głowę upadli? Zamiast być na swoim, to ciągle słyszy się o tej "niedojrzałości postaw we wspólnocie wędkarzy". O co chodzi?


Otóż, jak mówi mądre przysłowie... "Gdy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze". Otóż ludzie nie chcą być na swoim, bo jeszcze nie dojrzeli do tego, by na jeden obwód rybacki z kolegami płacić 1/12 swoich rocznych dochodów. Chcą łowić za 1/12 ale swojej miesięcznej pensji. I to nie w jednym obwodzie, ale w kilku okręgach. Dlatego tak bardzo im są potrzebne te "dojrzałe postawy szerokich mas społecznych". Bo przecież, poza tym, że większa część jest na razie niedojrzała, to jednak jakby nie patrzeć, jest główny sponsor naszego taniego wędkarstwa:)

To jest proste:

Chcesz mieć łowisko zorganizowane po swojemu? Nie masz ochoty na branie pod uwagę mięsiarskich głosów kół w Twoim okręgu? Chcesz być panem sytuacji? Nie masz ochoty utrzymywać chłopaków z ZG PZW i sportu wędkarskiego? Droga wolna. Zbierz zdeterminowaną ekipę i stańcie do konkursu na użytkowanie obwodu rybackiego. Życie po swojemu i na swoim jednak kosztuje i wszyscy to podświadomie doskonale wiedzą:P Nikt przecież nie zakazuje stawania do konkursów, więc o co chodzi.... chodzi o ogniskowanie kapitału na sobie.


Ta filozofia wygląda bardzo prosto. Najlepiej gdyby 20 tys. wędkarzy z jakiegoś okręgu zapłaciło składki na wszystkie wody, ale sami pojechaliby na płotki. Natomiast ja i tylko ja, żaden zaś frajer spośród nich, nie wiedziałby nawet o łowisku, gdzie sypnąłem "sobie" pstrągiem. Oczywiście nie sypnąłem sobie, bo to w ramach operatu i dla wszystkich. Dla wszystkich, ale pod żadnym pozorem nikomu nie mówcie, bo... :laugh: Tak właśnie wyglądało pstrągowanie na obfitych w ryby rzekach lat '80 i '90. Komuna nauczyła naszych rasowych pstrągarzy, że tak będzie zawsze. Wszyscy zapłacą do wspólnego PZW, ale z tego chyba najpiękniejszego wymiaru wędkarstwa na wodach górskich będzie korzystać "milcząca" i "tajemna", bardzo wąska elita wędkarstwa. Atawistyczny i niemal bezwarunkowy sentyment do tej komuny, wyczuwam w rozmowie niemal z każdym "rasowym pstrągarzem" z tamtych lat. Wiele jeszcze wody upłynie, zanim ten atawizm zaniknie... Elita z wąskiej stała się niestety bardzo szeroka, wody zostały zadeptane i ta sama "komuna wędkarska", która była dobra gdy korzystało niewielu, stała się jednocześnie zabójcza dla populacji ryb, gdy nieistniejący rynek nie ochronił populacji ryb wzrostem cen wraz ze wzrostem popytu na wody górskie. Wędkarska komuna i demokratyczne chciejstwo delegatów PZW sztucznie zamroziły ceny licencji na wody górskie, więc każdy, nawet ekonomiczny analfabeta wydedukuje, że wobec wzrostu popytu musiało to niestety doprowadzić do wyczerpania zasobów. I tak się właśnie stało.



Co zrobi "wujek dobra rada", czyli Dmychu:

Dmychu ma to już wszystko w nosie. Do tej pory nie spotkałem wędkarza na Pomorzu, który poważnie myślałby o swoim łowisku, poza strukturami PZW. Były tylko pojękiwania od może 1% wędkarzy z którymi rozmawiałem. Ja już więc to olałem, budżet zaklepałem już na sprzęt na jelca. To będzie sprzęt dobrej klasy, bo łowić swoje alternatywne leuciscusy chcę z elegancją:P


Dla tych, którzy ewentualnie mieliby ochotę na coś autentycznie swojego i mają ekipę, która wie co i jak jest z konkursami... to RZGW Poznań ogłosiło we wrześniu konkurs na dwa fajne obwody Drawy - "trójkę" i "piątkę". Termin chyba do marca, ogłoszenie w połowie kwietnia. Pewnie stanie do konkursu ZO PZW Koszalin i wszystko będzie po staremu:)


P.S. Nikogo o nic nie oskarżam... ale z atawizmem nie pasującym do czasów współczesnych wypada jednak walczyć. Przeminęło z wiatrem. Tak pięknie łowiło się w małym gronie, na rybnych wodach PZW zarybianych za pieniądze wielu wędkarzy, którzy nawet na wody górskie nie zaglądali. Teraz oprócz tego, że jak dawniej wielu płaci, to niestety wielu też korzysta. A w takich nowych proporcjach wypada się tylko obrazić na cały świat:laugh:

Właśnie. Zły nowy świat i romantycy w towarzystwach... ale czy mogło być inaczej? Czy człowiek który wczoraj był sam nad rzeką, widząc sznurki śladów nad brzegami, potrafi normalnie zareagować?


Tak wiec bracia bez obrazy. Nie jestem złym Dmychem, który gnębi ludzi i z nich szydzi. Chciałbym tylko należeć do Towarzystwa, które ma swoją wodę i składa się z ludzi, dla których nie będzie problemem co roku położyć na stół jedną ze swoich dwunastu pensji... po to aby nie być na pasku PZW i rządzić się po swojemu. Po to by łowić piękne ryby jak za dawnych lat, ale już tylko i wyłącznie za swoje pieniądze.

Zresztą, ile kapitału - tyle autonomii.

Dobre słowo na koniec:
Świat się zmienia. Nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Dobrej nocy.

Życzę Wam, abyście doszli do rybnych łowisk, metodami takimi jakie sami uznacie za słuszne. Wszystkiego dobrego. Ja nie znalazłem kolegów do takiej akcji. Inni znaleźli kolegów do prac społecznych. Nie wyczułem koniunktury:) Chyba jeszcze nie czas... zresztą czas pokaże, kiedy na to będzie czas.


Stan łowisk przemawia głośniej niż słowa...


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2010/12/05 01:43 przez dmychu.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 08:58 #50610

  • mkfly
  • mkfly Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • SKAGIT MASTER
  • Posty: 2750
  • Podziękowań: 1385
Załóż Towarzystwo i przejmij obwód rybacki. Pokaż ociemniałym jak to zrobić i choć raz fizycznie coś uczyń zamiast gadać.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 09:31 #50612

  • okonhel
  • okonhel Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1049
  • Podziękowań: 310
"Armia robaczkarzy" nie wykupuje znaczków na wody górskie lecz nizinne a ich składki członkowskie idą na działalność kół i okręgów. Więc składka "na ochronę i zagospodarowanie wód" nizinna nie jest wydawana na zakup małych lipieni czy pstrągów lecz "górska"...

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 09:35 #50613

  • marasek
  • marasek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 13
Jest wiele okregow gdzie nie ma doplat do wod gorskich np. w moim okregu katowickim.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 09:38 #50614

  • okonhel
  • okonhel Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1049
  • Podziękowań: 310
Wiec kasa idzie wspólna. W moim okręgu jest osobna składka na wody górskie i dodatkowo osobna składka na rzekę Redę (górska) i na rzekę Wisła (nizinna). Więc skoro jest takie rozgraniczenie to raczej jedni drugich nie "sponsorują" . Dmychu troszkę uogólnił ale Twoja wypowiedź Marasek wyjaśniła już całą sprawę . Dzięki i pozdrawiam.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 10:28 #50619

  • dmychu
  • dmychu Avatar
mkfly napisał:
Załóż Towarzystwo i przejmij obwód rybacki. Pokaż ociemniałym jak to zrobić i choć raz fizycznie coś uczyń zamiast gadać.

Nie mam tylu pieniędzy by zrobić to samemu. Nie znam też trzydziestu pstrągarzy gotowych na taki zdecydowany krok. Teraz jest koniunktura na zakładanie towarzystw opartych o pracę społeczną i na dziś takie mają szansę powstawać.

To nie jest wina władz Towarzystw, tylko tego, że "komuna wędkarska" przyzwyczaiła ludzi do tego, że łowili w samotności nad pięknymi pstrągowymi rzekami, w obwodach za których utrzymanie nigdy nie chcieliby sami płacić. Oni chcieliby tam tylko sami łowić - a to spora różnica. Po prostu wędkarze nie są do tego mentalnie gotowi, by płacić tak wiele za tak niewiele. System zepsuł ludzi, więc teraz nie ma koniunktury abyś znalazł odpowiednią ilość ludzi do przejęcia obwodu rybackiego. Dlatego trzeba pisać, aby ludziom wyjaśnić, że chcąc mieć łowisko po swojemu trzeba sobie za nie w swoim wąskim gronie zapłacić.

Mkfly - nie obwiniaj mnie o brak koniunktury i brak mentalnej gotowości wędkarzy na takie przedsięwzięcia. Gdy system psuł ludzi, utrzymując obwody pstrągowe za pieniądze nieobecnych dla tych rasowych, którzy tam łowili... ja byłem małym dzieckiem i nie jestem temu winien.


Okonhel napisał:
"Armia robaczkarzy" nie wykupuje znaczków na wody górskie lecz nizinne a ich składki członkowskie idą na działalność kół i okręgów. Więc składka "na ochronę i zagospodarowanie wód" nizinna nie jest wydawana na zakup małych lipieni czy pstrągów lecz "górska"...

Nie zawsze chodzi o armię robaczkarzy. Czasami słyszy się utyskiwania na "mięsiarską większość", która płaci na wody górskie ale stosunek do ryb ma mówiąc delikatnie kulinarny. Można się od tej "mięsiarskiej większości" bardzo prosto odciąć, przyjmując obwód rybacki wyłącznie w gronie "niemięsiarskiej mniejszości", warunkiem jest jednak jednoczesne odcięcie się od pieniędzy tej "mięsiarskiej większości", która jaka by nie była... współfinansuje użytkowanie obwodu rybackiego. A to już jest krok, o którym większość członków towarzystw woli nie słyszeć. Lepiej utyskiwać i płakać, że wymiar obniżyli, że nokilla znieśli, że oprotestowali obostrzenia...


Ci, którzy założyli Towarzystwa w Polsce też nie są temu winni. Mają do dyspozycji tylko takie zasoby ludzkie, jakie wytworzył tamten system "wędkarskiej komuny". Samotny pstrągarz, łowiący w samotności w pięknej rzece Pomorza wielkie ryby w latach '80 nigdy by nie chciał samemu finansować tego obwodu na którym łowił.

Rasowi pstrągarze i autorytety z naszego środowiska, którzy przez wiele lat łowili na pasku robaczkarzy praktycznie za pół darmo, ogniskują dziś wokół siebie młodych wędkarzy i nie mówią im o potrzebie przejęcia łowisk oraz ponoszenia z tego tytułu kosztów. Uczą ich wyłącznie pracy społecznej, zastępując obowiązki statutowe członków PZW pod nowym, świeżym szyldem. Jednakże pokolenie wychowane na "darmowych pstrągach" po prostu boi się odczepienia od PZW, bo od "mamsi" która przez lata karmiła zarybieniami zapomniane rzeczki bardzo trudno się wyprowadzić na swoje. Atawistyczna chęć powrotu tamtych lat... czyli w istocie pragnienie by wielu wędkarzy zapomniało o wodach górskich i wróciło do swoich płotek i szczupaków.

Za komuny było fajnie, wszyscy płacili do jednego wora, a PZW utrzymywało z tego przez lata wszystkie dzierżawione obwody rybackie - i te rentowne i te nierentowne. Nikt nie pytał wędkarza, gdzie będzie jeździł na ryby. A że na pstrągowe siurki jeździła garstka członków PZW, no to mieli mówiąc kolokwialnie "zajebiście sfinansowane i niezadeptane rzeczki pełne ryb". Któż by nie chciał powrotu takich czasów?


Dlatego ludzie przyzwyczajeni do tego, jeszcze długo nie będą chcieli się pogodzić z kosztami jednostkowymi takich łowisk. I dopóki wielu tego nie zrozumie, na czym opierało się kultowe pstrągoanie na bezdrożach PRL-u, dopóty nie będzie koniunktury na przejmowanie obwodów rybackich. Dlatego dziś poza pisaniem i uświadamianiem, nic nie da się w tej kwestii zrobić.... chyba, że ktoś ma tyle kasy, że sam przejmie obwód rybacki. Kumpli raczej łatwiej dziś namówić do prac społecznych u boku PZW. Świat i myślenie ludzi jednak stale się zmienia...


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 11:04 #50620

  • mkfly
  • mkfly Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • SKAGIT MASTER
  • Posty: 2750
  • Podziękowań: 1385
Wszystko ładnie i pięknie tylko będę dalej stał na stanowisku, że powinieneś zmaterializować w końcu swoje pomysły i stworzyć coś namacalnego, zamiast wystrzeliwać się w klawiaturę.
Tarliska ani Towarzystwa nie zbudujesz kombinacją klawiszy Ctrl+V, siatki kłusowniczej nie ściągniesz naciskając Delete, ale swoją własną, ciężką pracą.
A jak Ci się nie chce, to nie demotywuj do działania tych którym jeszcze coś się chce.
Albo faktycznie jedź na jelce.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 11:38 #50621

  • waldic2
  • waldic2 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 435
Dmychu ja jestem w mięsnym gronie to moje prawo które ty negujesz nie rozumiem dlaczego .Bo co my wyjadamy ryby żart zawsze tak było to jest zgodne z naturą .Ale co do obwodów marzyło mi się dobrać kogoś do współpracy i ok 5 kilometrowy odcinek Łupawy mięć jako łowisko specjalne z odpowiednią opieką i za odpowiednie opłaty ,ale było by to utopienie moich pieniędzy bo rybacy w Rowach i na Gardnej wybili dy mi to z głowy .Czytałem o takim przypadku w norwegi tam też rybak robił pod górkę stawiając sieci u wejścia do fiordu gdzie wpływała rzeka łososiowa to właściciele działek zapłacili rybakowi bo wpływy z wędkarzy były na tyle wysokie aby zapłacić i nadal zarabiać . Zarybianie nie jest aż tak konieczne na Łupawie troć jest nie zarybiana zdrowa a związek tylko sprzedaje tam znaczki to jest jedyne co wykonuje a 2 lata temu nasypali żwiru do rzeki i za to chwała im . Jest jeszcze łowisko specjalne które pochłania mnóstwo pracy i pieniędzy ale to jest dla twoich kolegów więc spokojnie z tym czapkowaniem dla PZW jest monopolistą na rynku a ja zawsze uważam ze rozlicza się z tego czego nie zrobili a nie to co zostało zrobione bo wpuszczanie tysięcy narybku nie jest sukcesem skoro ryb niet jak na razie jest pozycja patowa może w polskim prawie coś drgnie i ruszymy do przodu pozdrawiam waldek

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 12:00 #50622

  • flowhere
  • flowhere Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Każdy łowić może, jeden lepiej, drugi trochę ...
  • Posty: 884
  • Podziękowań: 169
Nie znam dokładnie prawa wodnego ale czy jeśli np PZW ma operat wodno-prawny na 25 lat i wygrał go np 10 lat temu i spełnia jego założenia to co może zrobić Towarzystwo? Chyba tylko czekać kolejne 15 lat, tak jest na wielu rzekach.

Krzysiek jak zwykle musi choć "odrobinę" poteoretyzować, dłuższy czas go nie było i teraz musi nadrobić zaległości.

Odp:Dlaczego Towarzystwa nie przejmują obwodów rybackich? 2010/12/05 13:00 #50625

  • dmychu
  • dmychu Avatar
mkfly napisał:
Wszystko ładnie i pięknie tylko będę dalej stał na stanowisku, że powinieneś zmaterializować w końcu swoje pomysły i stworzyć coś namacalnego (...)

Przykro mi Marcin. Dominująca mentalność jest jaka jest. Towarzystwa też za bardzo nie mogą działać inaczej niż działają obecnie. Zasoby ludzkie, oczekiwania społeczne, historia wędkarstwa w Polsce - to wszystko w nas żyje, dlatego przejmowanie łowisk w Polsce przez pasjonatów łowienia ryb i miłośników przyrody, na razie nie zachodzi.

Do działań praktycznych wg mojej wizji muszę mieć ludzi myślących podobnie. A to wymaga pisania, a nie działania. Z kim masz działać, jeśli prawie nikt nie myśli tak jak ty? Zastanów się chwilę.


@ Waldic2 - nie neguję Twojego prawa do zabierania ryb. Ja jednak wolałbym łowisko z kolegami, którzy rybki jedzą co najwyżej raz do roku i zgodziliby się na bardzo ostre regulacje "antymięsiarskie". Nie o to chodzi by w komunie uśrednionych preferencji wszyscy byli przeciętnie zadowoleni.

Chodzi o to aby dzielić ludzi, aby ludzie realnie zdali sobie sprawę kim są i czego naprawdę pragną. Chodzi o to aby w mniejszych zespołach i na mniejszych łowiskach spełniać swoje marzenia, a nie żeby nokillowiec z mięsiarzem prześcigali się w głosowaniu na zarządzie, jak uśrednioną formę mają mieć regulacje na wspólnych łowiskach.

W komunie (czyt. PZW) wszyscy są razem i wszystko jest szare oraz mało wyraziste. Jak byłem małym chłopcem i zmieszałem ze sobą wszystkie kolory plasteliny, otrzymałem kolor szary. Takie są niestety skutki uśredniania. Ci co ryby wypuszczają muszą wkurzać się na koszykarzy, a koszykarze muszą słuchać nokillowego biadolenia. To są problemy typowe dla komuny. Dlatego lepiej, jakby różni ludzie o różnych preferencjach mieli swoje łowiska i rządzili się na nich po swojemu.


@ Flowhere - jest jeszcze parę rzeczek do wzięcia, gdzie można z kumplami przebiedować na swoim. Tylko trzeba mieć takich kumpli, a znaleźć ich bardzo trudno. Ja właściwie spośród setki napotkanych wędkarzy nie spotkałem ani jednego, który by w ogóle rokował na takie działanie przejęcia łowiska. To jest to o czym pisałem wyżej. Ludzie liczą na nie wiadomo co a nie są gotowi sobie tego sami sfinansować...

Potrzebują pieniędzy innych wędkarzy, na których stale będą utyskiwać. Wolą narzekać na niecywilizowaną większość i korzystać jednocześnie z ich pieniędzy w utrzymaniu obwodów PZW, niż płacić więcej na swój obwód ale w mniejszym, bardziej cywilizowanym gronie.

Stąd prosty wniosek:
Ludziom bardziej przeszkadzałyby większe wydatki na łowiska w wersji samodzielnej, niż ta armia ludzi psujących rybostan naszych rzek. Wolą z mięsiarzami żyć pod jednym cieknącym dachem, niż za dobry dach zapłacić więcej w małym, wyselekcjonowanym gronie.

Słowenia, Irlandia i Szwecja czeka:) Tam zostawmy swoje pieniądze. A tu w Polsce co roku finansujmy sobie wszystko wspólnie - nokillowiec z mięsiarzem. Wszak jak mówią, w jedności siła;)



Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.105 seconds