hi tower napisał:
Krzysztof Dmyszewicz napisał:
Linkę lepiej o klasę lub dwie cięższą o ile rzuty są krótkie. (...)
Dmychu co Ty wiesz.... (...)
Jak się nie nauczył posługiwać muchołapką, to później takie bzdety po całym internecie wypisuje.
Tak, latami wypisywałem te "bzdury" i "teorie", aż w końcu znalazłem drugiego takiego co wypisuje podobne rzeczy, a nazywa się Lefty Kerh:
www.scientificanglers.com/plan-your-trip...ne-weight-lefty-kreh
Dla Ciebie Tałer jest lekcja w akapicie pt.: "Heavier line is often necessary". Przypadek sprawił, że zacząłem muchowanie naście lat temu na szklanego czy też kompozytowego Shakespeare o akcji full flex (parabolik) i miałem linkę #7 WF Leeda, która była za ciężka do tego kija o klasę lub dwie, ale sprawdziło mi się to doskonale na potoku Dwernik, Wołosatym czy nawet fliszowych rynienkach górnego Sanu, gdy operowałem linką o długości 2 - 3 m podając 8-stopowym kijem małą czarną suchą muszkę na falki szypotu, gdzie w środku dnia zbierały tą muszkę lipienie. Nie musiałem rzucać dalej, bo by mi liczne sanowe prądy linkę pozawijały, nie widziałbym na szypotach muchy #18 - #16 i ogólnie niepotrzebnie bym się wysilał, skoro mogłem całymi dniami przez pół wakacji siedzieć sobie na kamieniu i łowić komfortowo w sposób jaki Ci "łączkowy" instruktor rzutów muchowych nigdy nie powie.
Niezależne oserwacje Lefty'ego, amerykańskiego autorytetu flyfishingu pokryły się z moimi obserwacjami gdy miałem lat 17 i łowiłem niemal non stop. Co więcej byłem o tym przekonany gdy wszyscy moi koledzy mówili mi, że król wcale nie jest nagi - choć był. Minęło 18 lat i trafiłem niedawno na ten artykuł. Dyskutuj więc Tomku z Lefty'm i napisz do niego maila, że ten akapit który napisał jest bzdurą...
Niestety nasz muchowy zaścianek utrzymywany przez "autorytety" ze Sztuki Łowienia, negujący "przeciążanie" kija które na krótkim odcinku nim wcale nie jest, negujący ultralekkie muchowanie, posługujący się masą skrótów myślowych i powielaniem idiotycznych stereotypów wśród nowych adeptów sztucznej muchy daje takie rezultaty jak twój post.
Ja osobiście spaliłbym 90% kijów muchowych na rynku na wielkim ognisku. Kij jak pręt, rdzeń linki bez rozciągliwości i do tego hak bezzadziorowy... większego debilizmu propagowanego w literaturze przez "znawców" nie spotkałem.
Męczcie się z kijami fast, rzucajcie dalej niż to potrzebne, ładujcie sobie kij całą głowicą na trawniku najlepiej, gdzie jak wiadomo najwięcej jest pstrągów i lipieni, i w ogóle załóżcie klubik miłośników wypierdzielania linki aż do podkładu... Głupota i nie ma to nic wspólnego z wędkarstwem muchowym jakie było u zarania...