Przy okazji niedawnej wizyty na Bałkanach miałem okazję obserwować muszkarzy z całej Europy. Część z nich łowiła z indykatorem. Wyglądało to całkiem fajnie i niektórzy mieli świetne efekty. Niestety rzucanie jest utrudnione i sam indykator musi być odpowiedni. Jednego gościa obserwowaliśmy z kolegami przez dłuższą chwilę. Zestaw wyglądał tak: Przypon wiązany z 3 odcinków żyłki, ok 3m, metr przed końcem indykator w kształcie łezki - dość mały. Te kupione przez nas w Polsce to badziew niesamowity. Na końcu pojedyncza nimfa. Głębokość rzeki w tym miejscu oscylowała w okolicach metra. W pewnym miejscu stał bardzo ładny potokowiec, taki z 60cm i 3kg. Facet dzięki temu patentowi naprowadzał mu nimfę za każdym razem w ten sam rejon. Rybka jednak była cwana i nie dała się oszukać, choć kilka razy interesowała się przynętą
Zawodnik kadry narodowej BiH Alex Dukić pokazał nam bardzo fajny sposób wiązania indykatora, który zrobił z białego antronu. W miejscu gdzie chce się mieć indykator robi się pentelkę, a w środek wkłada uszko zrobione z żyłki(trudno to opisać słowami
. W to uszko wkłada się kawałek białego antronu i zaciska. Kilka psiknięć silikonu i mamy super indykator. Nie przeszkadza w rzutach, nie załamuje żyłki i nie ściąga nimfy, a kiedy chcesz go zdjąć po prostu się go wyjmuje, pociąga za dwa końce żyłki i mamy nienaruszony przypon. Choć sam wolę patrzeć na sznur to nie widzę w łowieniu z indykatorem nic złego. Swoją drogą sznur to też rodzaj indykatora...
Podobają mi się komentarze niektórych znawców na tym forum. To taka nasza cecha narodowa, wszystko wiemy najlepiej...