zino napisał:
Witam.
Tak się jakoś poukładało, że też dołączyłem do grona posiadaczy muchówki.
Pierwszej lekcji rzutów udzielił mi kolega ado.obi. Przestudiowałem kilka razy książkę A. Sikory. Jak to w życiu teoria na 5 a praktyka... no cóż z tym trochę słabiej. Dziś wybrałem się z muchóweczką na Dobrzycę. Chciałem potrenować rzuty. Znam kilka miejsc gdzie można wejść do wody i pomachać bez ryzyka zawieszenia na drzewie. Jako, że kupiłem kilka suchych muszek (imitacje chrusta i małych jęteczek na haczykach nr 10 i 12) to na te cudeńka chciałem coś złowić. Niestety rybki nie współpracowały i nic nie złapałem. Oczywiście czas nie był stracony bo trzy godzinki treningu rzutowego zaliczone. Ale tu mam do was pytanie:
Jeżeli kompletnie nic się nie dzieje na wodzie-nic się nie roi a ryby nawet nie chlapią więc nie wiadomo czy żerują i gdzie stoją to od jakiej muchy zacząć łowienie żeby poszukać rybek.Od większej czy mniejszej. Chrusta czy jęteczki czyli jasnej czy ciemnej. No i czy wogóle warto obławiać potencjalne miejscówki " na czuja" gdy nie widać ryb czy lepiej dać sobie spokój i poczekać na lepszy czas gdy rybki będą oczkować.
Pozdrawiam. Tomek.
Cześć!
Ryby, szczególnie w małych rzekach mają swoje ulubione miejscówki (czasami ich lokalizacja jest trudna do wytłumaczenia). Dlatego nawet kiedy nie widać żerowania na powierzchni wody, to warto spróbować połowić (nimfa, mokra). Łowienie na muchę pozwala na zastosowanie bardzo szerokiego spektrum technik i przynęt, dlatego szansa na kontakt z rybą jest duża. Nie pokusił bym się jednak o generowanie zasad czy reguł. Na szczęści ryby są od nas "mądrzejsze".