farti napisał:markov napisał:farti napisał:Ilość uśmiercanych ryb przez no kill-owców i myślących kill-owców będzie chyba porównywalna.
wodom cześć
Moim zdaniem nie będzie porównywalna nigdy, przynajmniej "jakościowo".
Co to znaczy?
Złowiona i zabrana= zawsze zdechła, zjedzona (lub gorzej), wydalona.
Złowiona i wypuszczona= żywa lub padnięta w wodzie, zjedzona w wodzie i wykorzystana przez organizmy wodne w naturalnym cyklu.
Jak ją zabierzesz to jej naturalny cykl kończy się w czyimś sraczu.
To jest właśnie podstawowa różnica, kto wie czy nie najistotniejsza.
Pozdrawiam wszystkich.
Czyli tak jak pisałem, nie różnimy się specjalnie niczym .
Jedynie tym w jaki sposób pozwolimy zgnić małemu procentowi złowionych przez nas ryb.
Biorąc pod uwagę walory kulinarne i estetykę smakową , zostanę przy swoim.
wodom cześć
No właściwie to się nie różnimy.
Ja nigdzie się nie deklarowałem, jako "nokillowiec". Jadam ryby i zamierzam zjeść kiedyś pstrążka z Mazowsza. Z tym, że większość ryb wypuszczam.
Szczerze powiedziawszy co do C&R to jest chyba dorabiana filozofia "politycznie poprawna" tzn ubiera się wszystko w piękną otoczkę, którą realizuje 1% deklarujących się jako C&R.
Ja bym się tym tak bardzo nie zajmował....
Filozofia pewnie powstała jako obrona przed przypuszczalnym atakiem "zielonych" (nie ufoludków) na zwolenników wędkarstwa.
I śmiem twierdzić, że w perspektywie kilku następnych lat zobaczymy jeszcze "zielonych" przykutych do pstrążków w najlepszych miejscówkach.
S.Cios napisał:Widzę, że otwierając ten wątek, Tadziu potrząsnął gniazdem szerszeni. Oj zanosi się na ciekawe sceny... Będą kąsać...
Nie, kąsać nie będą. Przynajmniej nie ja.