Na krótką łowię niechętnie, za to całkiem polubiłem daleką nimfę. Na początku jednak popełniałem błąd - dawałem zbyt długi przypon, ponad długość wędki. Wychodziłem bowiem z założenia, że nimfa powinna dotrzeć głęboko... Powodowało to, że brania na sznurze były słabo widoczne, zacięcia nietrafione... Kolega mi na to raz zwrócił uwagę, skróciłem przypon do 1,5 m, i się poprawiło. Lipień, jeśli żeruje, to się podniesie do nimfy, zwłaszcza jesienią, nie trzeba orać dna.
Co do widoczności brania - chyba udało mi się trafić na niezłą linkę do tego celu - AirFlo, poliuretan ma mniejszy ciężar właściwy, końcówka doskonale widoczna na powierzchni, przy skróconym przyponie dobrze widać brania (w przypadku lipienia zwykle widoczne jako zatrzymanie swobodnego spływu linki, ewentualnie niewielkie przesunięcie końcówki).
Jeśli chodzi o prowadzenie, to wyszło bardzo szybko w praniu - nimfa musi spływać naturalnie, z taką samą prędkością, jak inne paprochy w wodzie. Żeby to uzyskać, trzeba nadrzucać, niestety czasem 2-3 razy. W Drawie optymalna prezentacja nimfy tak prowadzonej to dystans 3-4 metry, czyli dość mało. Jeżeli jednak łowimy na upatrzonego, a tak w Drawie się zwykle łowi, to wystarcza. W momencie, gdy linka zaczyna ściągać nimfę, jest po zawodach, jedynie na samym początku tego ruchu miałem czasem brania.