Dla wszystkich zainteresowanych tematem. Jest dobra metoda sprawdzenia klasy swojego kija i doboru linki. Ten artykuł odpowie na więcej nurtujących kolegę Krzyśka (i nie tylko) problemów.
http://www.namuche.pl/sprzet.php?mode=show&id=198&sid=745931a896f9e1ab2c0a7762bf479d71
A tak żartem
żeby jeszcze bardziej zamydlić temat warto poczytać sobie o kształtach linek.
http://www.namuche.pl/autor.php?authorid=67&sid=b4a494fbb32a1003a99cf309f996ada8
I jak się w tym wszystkim poruszać? Samą teorię można przekazać każdemu ale tylko dobry praktyk może wykorzystać wszystkie te niuanse w ich budowie. Tak samo jest z doborem linki innej niż zaleca producent. Praktykowi nie trzeba o tym mówić a sama teoria w przypadku początkującego to puste słowa. Po prostu tego trzeba doświadczyć.
Od siebie powiem tak. Pierwszym kijem muchowym jaki posiadałem był Super Shinobi Daiwy z dopalaczem, w klasie chyba 8-9 . Używałem go do połowu troci w rzece. Można w uproszczeniu przyjąć, że do łowienia mało finezyjnego . Bez możliwości brodzenia oraz krzakami za plecami zależało mi na najdalszym położeniu i najgłębszym poprowadzeniu muchy. Moim podstawowym rzutem była rolka i w połączeniu ze sznurem 8 DT (plus w zależności od potrzeb różnej grubości i długości kawałki leadcoru) jakoś do tego się nadawał.
Było to żmudne łowienie dlatego nie zastanawiałem się nad cichym i delikatnym czy nawet celnym podaniem muchy jak w przypadku suchara na jętce.
Później z myślą o lżejszym wędkowaniu i zarazem posiadaniu kija uniwersalnego zaopatrzyłem się w Daiwę Black Widow, zdaje się 5-6 AFTMA. Jednak nawet przy lince 6 DT kij licho się ładował. Nawiasem mówiąc i dziewiątka by nie pomogła. W rzuty wkładałem dużo energii. Byłem samoukiem dlatego w nieświadomości łowiłem tak rok lub dwa. Któregoś razu, pewien kolega wziął wdowę do ręki i stwierdził: przecież to jest kij od szczotki. Spróbowałem Jego patykiem i zaniemówiłem z wrażenia. W końcu zrozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Wielkim plusem tego okresu jest to, że muchując w ten sposób nauczyłem się w miarę poprawnie rzucać i nie odczuwam tak mocno, braku doładowania kija na krótkich dystansach.
Teraz mam trzy patyki. Po sprawdzeniu ich metodą Common Cents (gdybym znał ją wcześniej nigdy nie wziąłbym wdowy
) okazało się, że klasa dwóch z nich pokrywa się z parametrami opisu a trzeci którego właśnie nie czułem jest przypisany do linek o jedną numerację cięższych.
Po wymianie sznurów do trzeciej wędki (no name) jest już OK. Generalnie przyłączam się do głosu kolegów i uważam, że wędkarz który wcześniej nie miał styczności z upatrzonym kijem musi niestety kierować się doborem linki zgodnie z opisem wędki. Jedyne co może, to przed lub po jej zakupie spróbować sprawdzić kij wspomnianą metodą. Później dobór sznura to wypracowane z czasem preferencje. I nie trzeba się przejmować, że na starcie, zdobycie doświadczenia i wyczucia kosztuje, zaprocentuje za to w przyszłości wiedzą jak uniknąć wspomnianego przez Krzysztofa dyskomfortu w czasie łowienia. Nie należę do grona dobrych muszkarzy bo i metoda ta nie jest moją wielką pasją ale nie jestem aż takim dyletantem aby nie zauważać tego co mówi Daniel i Marian.
Dlatego przedstawiając wędziska i sznury których używam zarazem przyznaję rację kolegom twierdzącym, że nie ma to większego znaczenia. Obecnie się nie zdarza aby kije były źle opisane przez producenta. Dobór sznura inny niż zalecany, to już kwestia indywidualnych upodobań i potrzeb. Wspomniany dyskomfort jest niezauważalny dla początkującego a bardziej doświadczony wędkarz sam sobie poradzi.
O słowach kolegów Daniela i Mariana należy pamiętać i dziękuję im, że zredagowali swoimi postami taki "wstępniak" do tego tematu. Na pewno są to słowa pouczające i potrzebne aby ślepo nie odbierać naszych subiektywnych porad.
I tak, piątkę dziewięć stóp streamflex greysa używam do suchara (jętka majowa) i dolnej lub dalekiej nimfy w połączeniu z Scientyfic Anglers GPX Dry Tip WF 5F lub z Hardy WF 5 clear intermediate do mokrej.
Drugi również Greys, G-series 8,0 #3/4 to jak dla mnie poezja do suchej muchy na lipienie, nieduże pstrągi, czy nawet osławione jelce i wzdręgi Stosuję do niego WF 4 F Greysa Platinium Fly Line. Na rzeczkach na których najczęściej łowię nie muszę osiągać mega odległości. Ważniejsza jest celność i umiejętność podawania przynęty pomiędzy lub pod zwisające gałęzie. Mogę powiedzieć, że na krótkich lub średnich dystansach nie czuję żadnych braków w tak dobranym sprzęcie. Natomiast na łąkowych odcinkach lub większej rzece takiej jak Drawa rzuty w opisanych zestawach to już nieograniczona przyjemność.
Trzeciej wędki do streamera z wiadomych względów nie opiszę.