thymalus napisał:
Sorry Jurek nie obraź się.
Drogi Rafale,
Nie obrażam się, ani nie ma takiego zamiaru.
Dziękuję Ci przy okazji za potwierdzenie tego, o czym piszę.
Staram się tylko opisywać tę normalność, która jest możliwa, a która wynika z istniejącej sytuacji. Bez mrzonek czy nierealnych oczekiwań, oraz bez szukania rozwiązań będących inną stroną tego samego "dziadostwa". Zdaję sobie sprawę z tego, że normalnośc jest trudna i wymagająca od wszystkich, nie tylko od jednych, jak wielu by chciało. ;-)Taka normalna normalność może wywoływać emocje u poszukujących łatwych rozwiązań.
Jednak emocje nie są dobrym doradcą.
Wbrew temu, co sugerujesz, nie staram się "bronić i uzasadniac" tego, co się dzieje. Jednocześnie nie zamierzam wspierać zastępowania jednego "dziadostwa" innym "dziadostwem".
Uważam, że wydanie zezwolenia to poważna czynność i jej trywializowanie jest niewłaściwe, niezaleznie od tego, kto to robi. Czy lekce sobie to waży ten czy ów uzytkownik rybacki, czy też lekce sobie to ważą korzystający z zezwoleń i ubiegający sie o ich uzyskanie.
Jeśli ma być w Polsce więcej ryb, to musi mniej ich ubywać, albo raczej moze ubywac ich tyle, na ile pozwalają możliwości odtwarzania ich zasobów. tak trealnie, a nie według marzeń. Parafrazując poetę, wymaga to odejścia od romantycznego "mierz siły na zamiary" i zastąpienia go pragmatycznym "mierz zamiar podług sił".
W warunkach oczywistej nierównowagi dotyczacej "podaży" i "popytu", czyli zasobów i eksploatacji, na "niekorzyść" tych pierwszych, regulacje dotyczące eksploatacji wymagają mądrych decyzji wędkarzy, którzy użytkują duzą część wód w Polsce. Nie chodzi tu o pełne rezygnacji, bierne "pogodzenie się" z decyzjami dotyczącymi "reglamentacji", o uległość przed narzuconym nakazem, ale o ich inicjowanie i podejmowanie. Czy takie inicjatywy sa podejmowane przez wędkarzy? Pytanie retoryczne.
"Reglamentacja" jest zapisana w regulacjach dotyczących gospodarki rybackiej. W rozporzadzeniu o operatach jest jasno napisane, że uzytkownik rybacki ma określić maksymalną liczbę uprawiających amatorski połów ryb w obwodzie rybackim w ciągu dnia. W każdym obwodzie, w każdym dniu. Całkiem racjonalnie. Stąd wydawanie zezwoleń, w warunkach normalności, musi podlegać regulacjom, ograniczeniom, nadzorowi. Użytkownik rybacki nie może nadmiernie eksploatować łowisk. To, co dotyczy przywoływanych przykładów "wyrybienia" łowisk przez "rybaków" dotyczy w równym stoipniu wędkarzy, uprawiających radosną eksploatację rabunkową, rozpoczętą 60 lat temu, w ramach "ułatwiania dostępności" łowienia ... "Ułatwianie" jest dalekie od normalności ... Tak jest, niezaleznie od tego, co się komu wydaje.
Natomiast odnośnie dokumentów - to poważna czynności prawna. To, że uzyskuje się możliwość obrotu dokumentami w uproszczony sposób wymaga spełnienia wszystkich wymogów, oraz skonstruowania skomplikowanych systemów. To, co sie wydaje w potocznym rozumieniu, wcale takim nie jest na prawdę.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski