TEMAT: SRT czyli rzecz i transporcie wodnym....

Przed chwilą w jednym z wątków odkryłem dwie wypowiedzi, które skłoniły mnie do poświęcenia kilku minut na rozwinięcie tematu transportu wodnego w kontekście rewelacji z ostatniego Forum Gospodarczego. Rzecz o reanimacji programu kaskadyzacji Wisły.
Żeby na to spojrzeć chłodnym okiem, muszę wrócić do opracowywanej właśnie Strategii Rozwoju Transportu, gdzie w dziale żegluga opisano stan naszej żeglugi śródlądowej, potencjał i perspektywy rozwoju. Pozwolę sobie na odrębne potraktowanie tych punktów, gdyż przydługie teksty męczą czytelników, a także system....

Bez zbędnego zagłębiania się/ chętnym polecam lekturę na stronie MRT/ muszę stwierdzić, że oczekiwania grupy "miłośników" żeglugi śródlądowej raczej nie znajdą szans na spełnienie, o ile tylko ktokolwiek w grupie decyzyjnej potrafi liczyć...
Niektórzy zwolennicy próbują przekonywać, że to tani/ najtańszy/ rodzaj transportu.... Większej bzdury nie słyszałem dawno. Choć rozumiem podłoże. Jeśli ciek/ szlak wodny/ jest dostatecznie duży, by sobie po nim pływały jednostki dość duże dla przewożenia ekonomicznie konkurencyjnych ilości wożonych towarów, rzeczywiście można się zastanowić nad opłacalnością przewozów masowych. Cała drobnica i tak idzie drogami i koleją ze względu na znakomicie wyższą pewność dostaw w każdy punkt kraju....
Jeśli jednak na starcie trzeba zbudować i utrzymywać stale na zbyt małych ciekach szlaki żeglugowe, to już o żadnej konkurencyjności mowy być nie może, chyba, że ktoś w ogóle nie ma pojęcia co to znaczy utrzymanie drogi wodnej określonej klasy..... i to w klimacie, gdzie co roku dostępność do żeglugi jest inna ze względu na zalodzenie lub brak wody....
Na starcie zaś do tworzenia koncepcji nie może stać chciejstwo jakiejś grupy, tylko konkretne deklaracje przewoźników, ich odbiorców, zarządców infrastruktury portowej itd..... wtedy można szacować sensowność. U nas oprócz chciejstwa nie ma nic. I to jest brak danych uprawniających do wydania choćby złotówki na ten temat bez zarzutu marnotrawstwa środków publicznych.

Dzięki Artur, być może będzie to jakiś argument dla forumowych aktywistów nienawiści. Choć może się mylę.

Na pewno sie mylę.

Chciałbym zamówić powiedzmy 10tys ton kruszywa. Powiedzcie mi prostemu człowiekowi jak dostarczyć je drogą wodna pod wskazane miejsce? Bez użycia transportu kołowego - kolei i floty samochodowej zwyczajnie się nie da.

Ale oczywiście to publiczne, towarzyskie forum i każdy ma prawo uważać inaczej, co nie jest jednoznaczne z tym ze opinia ta ma cokolwiek wspólnego z rozsądkiem.

Pozdrawiam

Największą ilość kruszywa przewozi się transportem wodnym,który jest o wiele tańszy od lądowego, z jednym ale...to transport morski. Oczywiście to też trzeba rozładować i gdzieś przewieźć, chyba, że się umacnia brzegi itp. Natomiast transport rzeczny wg. mnie wymaga nie tylko nakładu na utrzymanie trasy żeglugowej, ale także miejsc odbioru itp.itd, a co za tym idzie jest niebagatelnie droższy od lądowego.

Moim zdaniem rzeka jest jedną z alternatyw do transportu.Francja,Niemcy,Holandia to tylko przykłady.Oczywistą sprawą jest że budowanie od podstaw infrastruktury pod żeglugę mija się z ekonomicznego punkty z celem takiego projektu.Pamiętać należy że jeszcze nie tak dawno ta infrastruktura istniała na Odrze,Wiśle,Noteci .Te pływające barki przewozily masę towarów odciążając w części drogi i szlaki kolejowe,a i o rzeki dbano lepiej .Pozdrawiam Marek.

Dobry wieczór
Nie jestem ekspertem i nie mam zamiaru komuś udowadniać, że mój punkt widzenia jest jedynym ze słusznych. Nie sugeruję też, że większość uczestników tego forum jest mniej rozgarnięta niż kilkuletnie dziecko. To moja, jak najbardziej subiektywna opinia.
Zaznaczam - nie jestem miłośnikiem czy przeciwnikiem tego rodzaju transportu. Nie zgłębiam też literatury typu "Studium opłacalności żeglugi wiślanej po roku 2012", ale...
...na stronie marinetraffic.com między Strasbourgiem a Karlsuhe (jakieś 60 km) naliczyłem 28 jednostek pływających. Prócz jachtów i statków pasażerskich znalazłem też tankowce (jeden pod banderą Szwajcarii (sic!), kontenerowce i inne. To tylko jedno z ogólnodostępnych źródeł. Chyba się to komuś musi jednak opłacać...

PS. Gdyby każda publikowana tu opinia była przemyślana (jak ta, którą zamieścił Artur Furdyna), byłoby jakoś tak - fajniej?

W kraju, w którym nic się nie wydobywa ani nie produkuje pomysł absurdalny. Tym bardziej że szlak będzie podatny na zamulanie, zlodzenie i pewnie okresowe wahania wody, niewielkie barki pomiędzy miastami na niektórych odcinkach to chyba wszystko co ma rację bytu

Jedna słynna budowlę hydrotechniczna już we włocławku mamy i jak do tej pory same z nią kłopoty ,bo zimą zalew zamarza i kłopot , albo płytko i kra nie spływa albo zator i powódz gotowa latem wiadomo przyducha w zbiorniku i smród az do moskwy.To powyżej zapory natomiast poniżej terz same kłopoty już parę lat portkami trzęsą bo mże się przewrócić ponieważ kruszywo u podstawy wypłukane i zapora niestabilna najsłynniejsza przepławka w polsce pozostawiam bez komentaża .elektrycy obsługujący hydroelektrowne zdegradowali środowisko ponizej zapory do konca wachania wody w ciągu doby 1 metr w dół i wgórę to nic specjalnego żadna roslinnosć żadna ikra , żaden slimak .tego nie wytrzyma a przeciez to nie wszystko

Kiedyś, z racji zdobywanego wykształcenia pisałem pracę dotyczącą różnych gałęzi transportu. Nie chcę przynudzać, z punktu widzenia ekonomicznego transport śródlądowy w Polsce na skalę przemysłową, można też napisać opłacalną nie ma racji bytu. Po pierwsze nakłady na infrastrukturę były by ogromne, po drugie nie ma takich ładunków w Polsce by na skalę masową transportować je drogami wodnymi, po trzecie względy środowiskowe. Tak, w krajach zachodnich taki transport ma się dobrze, a to z tej przyczyny że infrastruktura była tam rozwijana i inwestowana bez przeszkód przez co nakłady były, są rozłożone w czasie dlatego korzysta się z tych dróg. Popatrzmy na nasz grunt np. kolej, brak odpowiednich inwestycji w odpowiednim czasie, czasie rozwoju, spowodowały że długo jeszcze ta gałęź transportu będzie na skraju opłacalności.

Ale wracając do transportu śródlądowego, zmienił się rodzaj ładunków oraz sposób i czas ich dostarczania, nie ma szans i skrajną głupotą byłoby inwestowanie w ten rodzaj gałęzi. Co innego transport morski, ale to insza inszość

-toteż, niektórym sie marzy..
www.dziennikbaltycki.pl/artykul/1073200,...energetyki,id,t.html

-jednakżesz, nie wszystkim bowiem:
www.dziennikbaltycki.pl/artykul/1044799,...osci-wisly,id,t.html

-azaliż i kłusownikom by się oberwało..
www.dziennikbaltycki.pl/artykul/898706,p...lusownikow,id,t.html