Loren, z kilkoma Twoimi racjami nie da sie nie zgodić na ale poprzednim postem pogrążyłeś sie i to bardzo
lorenc napisał:
[...] lepszym i skuteczniejszym (!)wyjsciem jest po prostu ograniczyć ilośc wyjść nad wode z wędką
Tą zasadę ograniczenia presji wprowadzono już na wielu łowiskach poprzez ograniczenie wyjść nad wodę dla pojedynczego wędkarza oraz ograniczenie liczby wędkujących na danym odcinku w danym momencie ale nie koniecznie u nas. Są łowiska na których wykupuje się np. połowę dniówki i to jeżeli masz rekomendacje od kogoś wiarygodnego. Jednocześnie płaci się ogromne pieniądze i obowiązują bezwzględne zasady C&R, bezzadziory, podbierak itp.
lorenc napisał:
Świeże powietrze jest takie samo a i doznania estetyczne identyczne.
Trudno się nie zgodzić. Czy z wędką czy bez, powietrze w tym samym miejscu jest takie same.
lorenc napisał:
A jeszcze w dodatku korzyśc najwieksza-sama obecnośc nad woda najbardziej skutecznie ogranicza panoszenie wszelkiej maści kłusowników.
Zgoda ale nie zawsze. Kłusole w większości przypadków uciekają ale grupy kłusownicze już nie. Wtedy Ty uciekasz a oni dalej robią swoje. Nie żebym nie pochwalał tego - bo sam to robie w ramach ograniczonego czasu - ale pilnowanie wód to nie brocha wędkarzy ale straży rybackiej, której to pomagają w dobrej wierze społecznicy.
lorenc napisał:
Moją obecność z wedką na pstragach w jednym sezonie ogranicza sie do paru wypadów ,ktorych ilośc mozna policzyć na palcach rąk ,a reszta to spacery z psem,aparatem foto i delektowanie sie pieknymi widokami..
Jakbym miał być fotografem, to pewnie bym Ci przytaknął ale to forum wędkarskie a nie foto. Wyobraź sobie, że są tak małe cieki, że jeżeli każdy z wędkujących weźmie tego jednego marnego wymiarowego pstrążka w sezonie, a wędkujących jest 1000, to w ciągu roku taką rzekę po prostu wyrybią i za rok będziesz się dziwił dlaczego w tym danym roku już jest tak słabo z rybą. Oczywiście PZW winne ale ... trzeba się zastanowić czy do końca o to nam chodzi. Jeden pstrąg nie zrobi rewolucji na Twoim talerzu. Jedź i złów sobie na komercyjnym łowisku. Tamte pstrągi też maja różowe mięso.
lorenc napisał:
Czy to ,ze zabiore w roku pare pstragów jest gorsze od nakłucia ryb liczone setkach z ktorych poźniej spora ilośc i tak usnie w wyniku obrażeń w trakcie holu,zakażenia,itp??
Niestety dużo ryb ginie poprzez obchodzenie się z nimi w niewłaściwy sposób a nie dlatego, że hak miały wbity. Np. przedłużające się sesje zdjęciowe, podczas których każdy chce się sfotografować z okazem. Wyjmowanie ryb z wody na dużym mrozie (i kładzenie ich na śniegu) czy słońcu - dodatkowo w mule czy piaskowej panierce - zamiast przetrzymywanie i odhaczanie ich w podbieraku. Podbieranie ryb suchą ręką i siłowe zgniatając tym samym skrzela czy brzuch, Haki zadziorowe. Przedłużające się w nieskończoność hole. Rzucanie ryb do wody z wysokiego brzegu w zemście za to, że nie można wziąć tej dużej ryby na odcinku NoKil, licząc na to, że ryba spłynie brzuchem do góry co będzie "argumentem" do tego, żeby w swoim pojmowaniu prawa móc ja wziąć. Jest tego dużo. Nie zauważyłem śniętych ryb na odcinkach NoKill, na których ja łowię. Obowiązuje tam podbierak i bezzadziory. I może ludzie dojrzali do tego jak z rybą postępować. Kiedyś był w necie (i pewnie gdzieś jest) artykuł, w którym mój kumpel 3 lata z rzędu co rok łowił tego samego pstrąga (chyba 47, 57 i 60+cm). Więc jednak warto ostrożnie ryby wypuszczać.
lorenc napisał:
Niech kążdy kto ma troche rozsadku a przede wszystkim umie samodzielnie i racjonalnie mysleć sam sie zastanowi co jest lepsze?
Owczy pęd za modnym trendem C&R czy raczej rozsadek i umiar ??
Pamiętaj, że dzięki temu "snobistycznemu trendowi" masz szansę Ty zabić pstrąga. Jak najbardziej rozsądek ale w przypadku głowacic, lipieni czy potokowców ten rozsadek jak na razie = nie zabieram żadnej.
Na niektórych rzekach i wobec niektórych gatunków nawet ta zasada nie jest super rozwiązaniem i prowadzi do zabicia rzeki
www.pike-attack.de/shop/images/product_i...up_images/3042_0.JPG
Lorenc, to Twój wybór co zrobisz z rybą. Nie miej później pretensji do PZW, bo ta instytucja ma Ciebie i mnie gdzieś. Jak my "szaraczki" nie będziemy siebie szanować (poprzez szacunek do naszego wspólnego wędkarskiego dobra), to będzie tak jak jest, bo PZW i tak nam nie pomoże.
Pozdrawiam