Grzegorz. Niedawno miałeś dowód stanu zdrowotnego na hodowli w "Twoim" dorzeczu....
W takim układzie, nawet jeśli wpuścisz zdrowe ryby, istnieje duże prawdopodobieństwo, że dzikie, bez "ochronki" z antybiotyków tym bardziej załapią "ten katar" co dał efekt śnięcia tony na obiekcie hodowlanym...
Ale rzecz nie o tym.
Oczywiście, że okręgom, które "dorobiły się" wylęgarni, czy ośrodków hodowli, układ ten pasuje. Zresztą, jak wspomniałem, najprawdopodobniej wiele wód w naszym kraju długo będzie zależne od zarybień.... bo albo ryby nie mają się gdzie w nich rozmnażać, albo presja jest taka, że tylko prowadzenie "stawowe" daje cień szansy, że "klienci" coś złowią.
Tylko taka gospodarka jest całkowicie sprzeczna z dbałością o stan środowiska i może być realizowana na sztucznych obiektach, a nie wodach naturalnych.... i tu jest problem. Żeby były dzikie ryby trzeba je chronić przede wszystkim. Przed zniszczeniem siedlisk, przed przełowieniem itd.... tylko to jest duuużo pracy...