TEMAT: Jest dobrze

Nie wiem jak wielu z nas zdaje sobie sprawę jak dobrze jestem w naszym kraju.
Zielona wyspa, wędkarska zielona wyspa. Nigdzie indziej nie jest tak dobrze jak u nas.
Rzeki.
Gołe, wesołe, pełne jedynie kajaków jak i klusownikow.
Opłaty niskie jak poziom wód.
Morze.
Ostatnio coraz ubozsze, choć pełne siatek i chętnych na rybkę.
Opłaty wysokie jak poziom morza.
Jeziora szczególnie te zarządzane przez PZW.
Coraz częściej pretenduja do miana specjalnych, bo najłatwiej nawalic do nich karpia, zastosować no kilo, dowalic doplate i na koniec szczycic się wspaniałym lowiskiem.

Czemu kiedyś pokochali pstragowanie, łowienie traci (w morzu i rzekach),bieganie za okonkami po jeziorze? Teraz tak trudno pogodzić się z rzeczywistością

Niestety, ale trafna diagnoza Damian ! Co gorsza tytuł tego tematu tzn. "Jest dobrze" można by rozwinąć "optymistycznie" - " ..a będzie jeszcze lepiej " przy tak funkcjonującym PZW i obowiązującym obecnie systemie gospodarowania wodami, zwłaszcza płynącymi.

A'propos karpia - powoli w naszym pięknym kraju "zapomina się" o tym, że to obcy gatunek i wbrew prawu zarybia się nim wody otwarte. Dziwne, że w przypadku tęczaka, ryby o wiele mniej uciążliwej dla środowiska ( znam przykłady kilku wspaniale onegdaj klarownych zbiorników, które karpie w ciągu paru miesięcy zamieniły w bagno...) sprawy mają się zgoła inaczej

Doskonale rozumie Twoją frustrację i ironię zawartą w tekście. Sądzę, że jesteś osobą w średnim wieku i pamiętasz co pamiętasz ale i tak trafnie oceniasz co jest. Ja również nie mogę pogodzić się z tym co było i co jest i w jakim kierunku to zmierza dlatego zawsze będę mówił, że za prl-u było lepiej przynajmniej wędkarsko.Były jeziora i rzeki z rybami do których można było dojechać bez narażania się na mandaty, rozbić namiot na polanie i czuć się jak u siebie. Pewnie długo by o tym pisać ale to już się nie wróci. Daremne żale próżny trud ....................

Za PRLu kłusole czuli respekt przed milicją obywatelską, taki milicjant szybko sięgał po lolę i się nie pier....ł, dziś nawet skuć jegomościa nie potrafią.
Nasz wymiar sprawiedliwości to komedia i parodia w jednym, rozprawa odbywa się po roku i kończy umorzeniem lub śmieszną grzywną.
Chory kraj jak mawiał klasyk.

Rozwój technik wędkarskich i dostęp do sprzętu też rybką nie pomaga, wszelkie gumy, koguty nie pomagają sandaczom, boczne troki okoniom, a czeskie nimfy, glajchy i pedałki pstrągom.
Największe szkody czynią sami wędkarze, 90% kolegów beretuje, bo rybka smaczna i zdrowa, a nakłady muszą się zwrócić.

A ja mam pytanie do moich przedmówców, czy któryś z Was zrobił coś żeby było lepiej?

A co to ma za znaczenie muru głową nie przebiją od tego żeby było lepiej jest PZW

Łukasz12 napisał: Z takim podejściem... z pewnością. Nic się nie zmieni.

Ja traciłem czas bawiąc się w strażnika na wodach pstragowych (a na zebraniach wysluchiwalem od osób ktore nie poswiecilyby nawet godziny na to,że straż to powinna być na wodzie 24h). Dyspozycyjność 100%. Koszty paliwa we własnym zakresie. Ryzyko uszkodzenia auta przez klusownikow oczywiście nikogo nie interesuje.
Zaangażowanie PZW w utrzymanie porządku na własnej rzece zerowe : kilka hodowli na niewielkiej rzecze zabierające praktycznie 100% wody, jakość wody nie sprawdzana, po ucieczce kilku ton ryb hodowca przeprowadza odlow bez pozwolenia,kajakarzy czyszczące rzekę z każdej gałązki,zostawiają sygnał po sobie i plosza ostatnie rybki.
Na mojej rzece poziom wód gruntowych jest naprawdę przerażający, a hodowcy dostają pozwolenia na kolejne baseny. Starostwo udaje że nie zna tematu.
Pytam więc kto ma o to dbać? My?

Za naszą kasę rozdają sobie dyplomy, medale i robią imprezy. Mają wszystko w d... a my mamy walczyć o ryby i warunki dla nich?
Chyba tylko po to by notable zgarneli uściski za ciężką pracę?

Masz rację, nie da się zrobić nic, bo wszyscy mają wylane, a najbardziej ci na dole...
Góra sama z siebie sie nie wziela. Jest wybrana przez beton na dole.ma wiec solidne fundamenty.

Leon napisał:
W pojedynkę to najwięcej narobisz... - Trochę jak porwać się z motyką na księżyc.

Prawdę mówiąc nawet grupa kilkudziesięciu, kilkunastu osób, które zorganizują się i będą działać np. na rzecz jakiejś rzeki czy wód ogółem to jest tylko "nieszkodliwe wariactwo" w skali całej ogólnopolskiej patologii.