Długa dyskusja o wielu kierunkach ... Jednak jeśli trzymać sie tematu, to wpływ na rzeki jest niebywałe destrukcyjny i jest niewątpliwy ...
Póki kormorany siedzą w swoich koloniach nad wodami stojącymi to jakiś rodzaj równowagi miedzy drapieżnikiem a zdobyczą jest możliwy do wytworzenia (przy założeniu kontroli populacji wobec zanikania drapieżników kontrolujacych liczebność kormoranów) ...
Obecnie przyrosty liczebności kormoranów sa podobne do rozrostu ekspansywnych gatunków inwazyjnych ...
Natomiast kiedy te rozrośnięte ponad miarę kolonie wyprawiaja sie nad rzeki, szczególnie od jesieni do przedwiośnia, to stają sie czynnikiem destrukcyjnym, czyszczącym wody praktycznie do zera ...
Może "salomonowym" rozwiązaniem byłoby kontrolowanie populacji nad wodami stojącymi (przy czym intensywne, zarybianie łowiska czy wody hodowlane to nie miejsce na swobodną grę środowiskową), a nad rzekami "dobry kormoran to martwy kormoran" i jedynym pokarmem powinien być ołów z dubeltówki ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski