Artur Furdyna napisał:W uzupełnieniu. Porozumienia między komendami SSR to próba społeczna naprawy błędnego podejścia do zarządzania wodami i ekosystemami w granicach administracyjnych. Kto "na żywo"nie zajmował się zwalczaniem kłusownictwa, nigdy nie zrozumie, o co chodzi tym, którzy po prostu to robią.
Rzecz w oderwanym od natury systemie zarządzania kawałkiem ekosystemu.....
Szanowny Panie Arturze,
Pańskie uszczypliwości dotyczące zajmowania się zwalczaniem kłusownictwa są strzałem kulą w płot ...
System zarządzania nie jest ani "oderwany" ani "błędny". Jest w najbardziej stosowny sposób umocowany ustawowo w strukturze samorządowej. Wymaga tylko "oswojenia" przez zrozumienie go, bo niewłaściwym jest oczekiwanie dostosowania wszystkiego do partykularnych potrzeb jednej z wielu działalności. Organizowaniem funkcjonowania SSR powinni zajmować się ci, którzy ją powołują, a nie sami wykonawcy ... czyli albo rada powiatu, albo ... podmiot, który uzyskał od rady powiatu zgode na utworzenie SSR ... nie moga jednak przekraczac swoich uprawnień ...
Wymyślanie sposobów "społecznej naprawy" nie jest dobre. Działanie SSR powołanej decyzją rady powiatu jest ograniczony do terenu powiatu. Komendant SSR, który wchodzi w skład SSR powiatu nie może upoważniać SSR innego powiatu do działania na swoim terenie. Po prostu, "ogon nie moze kręcić psem" ...
Jak napisałem wcześniej - sa dwa rozwiązania - jedno w rękach władz powiatów, a drugie- łatwiejsze - w rękach użytkownika rybackiego, który tworzy SSR w sąsiadujacych powiatach, użytkując obwody rybackie znajdujace się w kilku powiatach.
Tu uwaga do Pana Cezara - Przedstawiony dokument nie jest porozumieniem powiatów, tylko komendantów SSR w sąsiadujacych powiatach. To zupełnie odmienne porozumienia. Pod porozumieniem powiatów musieliby złożyć swoje podpisy uprawnieni przedstaiwciele powiatów, a komendanci SSR takimi osobami nie są.
Rozwiązaniem, o którym pisałem, jest wystąpienie przez użytkownika rybackiego do kilku sąsiadujących powiatów z wnioskiem o wyrażenie zgodsy na utworzenie SSR. Po czym utworzenie SSR o tym samym składzie osobowym w sąsiednich powiatach, w związku z czym ta sama osoba byłaby straznikiem każdej z SSR.
Wyjaśniając to bardziej "łopatologicznie" - na przykład okręg PZW w Koszalinie, reprezentowany przez ZO, zwróciłby się do rad powiatów: koszalińskiego, białogardzkiego i kołobrzeskiego o zgodnę na utworzenie SSR. Po uzyskaniu zgody, w powiecie koszalińskim powołałby SSR, którego komendantem byłby np. Artur Furdyna, a straznikami Jerzy Kowalski i Cezar. W powiecie białogardzkim powołałby SSR, której komendantem byłby ... Artur Furdyna, a strażnikami SSR - Jerzy Kowalski i Cezar. W kołobrzeskim powiecie powołałby SSR, której komendantem byłby, a jakże, Arutur Furdyna,. a strażnikami, jak łatwo się domyślić, Jerzy Kowalski i Cezar ... Tym sposobem Artur Furdyna, Jerzy Kowalski i Cezar, prowadząc kontrole w powiecie koszalińskim dokonywaliby tych kontroli w pełni swych praw, jako strażnicy SSR utworzonej w powiecie koszalińskim, a po przekrczeniu granicy powiatu koszalińskiego i wkroczeniu na tern powiatu białogardzkiego - jako strażnicy SSR utworzonej w powiecie białogardzkim ... Koordynacja działań tych trzech SSR nie powinna nastręczać trudności ...
Inną kwestią jest sprawa zorganizowania SSR przez uprawnionego do rybactwa.
Uważam, że strażnicy SSR powinni być pracownikami, zatrudnionymi przez uprawnionego do rybactwa, wyposażonymi i wykonujący czynności kontrolne zawodowo, stale i w sposób w pełni skoordynowany. Grupa np. 10 strażników, pracujących jako SSR w powiatach, na terenie których działa uprawniony do rybactwa, stanowiliby sprawną siłę współdziałającą z PSR i innymi służbami w jak najlepszym nadzorze nad łowiskami.
Koszt utrzymania 10 strażników to ok. 500 000 zł rocznie, czyli w okręgu liczacym 10 000 członków - 50 zł rocznie od wędkarza ... Jeśli ktoś z jednej strony oczekuje skutecznej kontroli łowisk, a z drugiej stwierdzi, że to za drogo, to się ośmieszy ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski