Sięgając pamięcią wstecz kiedy bywałem z kolegą na Redze pięć razy w tygodniu od stycznia do początków marca.Pamiętam opowieści napotkanych starszych wędkarzy,jakie to łososie tzw Litwiny bo tak nazywano te ryby,były często łapane w latach 90-tych na Redze jak i Parsęcie.
Któregoś dnia był to rok 2004 wybraliśmy się czworo na Regę do wioski Włodarka bo to było nasze ulubione miejsce.To był koniec lutego,pogoda była deszczowa a ludzi nad rzeką zero.Woda była niska ale pod wpływem opadów przybierała w oczach.Ja postanowiłem pójść w dół w strone białej pompy a trzech kumpli zostało w dole kierując się w strone stodoły a raczej miejsca w którym stała.Po około godzinie wędkowania byłem mokry jak szczur a ryb zero.Doszedłem do trzech słupów i nagle dzwoni telefon... Wiesiek pyta się mnie jak tam sytuacja? ja na to-zero.Wiesiek mówi,że on też ale chłopaki mają po dwie trotki a Tomek miał nawet potężne branie ale ryba po wyciągnięciu kilkunastu metrów linki pokazała ogon i tyle.
Wiedząc,że Wiesiek lubi troszkę fantazjować jakoś nie chciało mi się w to wierzyć.Deszcz padał jeszcz mocniej,postanowiłem pójść do auta,które było zaparkowane przy pompie.Będąc jakieś 60-80 metrów od auta widzę jak moich trzech kolegów jeden po drugim wymieniają się wędką,która była wygięta w pałąk.Pomyślałem sobie k...wa mają coś.Pobiegłem w ich stronę,była to pierwsza krótka prosta zaraz za pompą w stronę Nowielic 100% bankówka.To miejsce słynęło z tego,że zatrzymywało się tam dużo ryb,sam miłem tam swojego pierwszego pięcio kilowego srebrniaka i kilka innych.Słyszę z oddali jak Wiesiek krzyczy...k...wa Litwin!!!! serce zaczęło mi walić myślałem sobie o tych wszystkich opowieściach o Litwinach w rozmiarze ponad 100cm,naprawdę wiedziałem,że to będzie wielka ryba.Po przedarciu się przez krzaki byłem na miejscu.Tomek trzymał kija w prawej ręce z dolnikiem opartym na udzie a lewą ręką pomagał sobie w utrzymaniu ryby.Zapytałem kolegów jak długo trwa ta nierówna walka a oni na to,ż jakieś 25-30 minut i,że już dwa razy próbowali ją podebrać ale niestety nic z tego ryba w wodzie wyglądała na grubo ponad metr i na 100% jest to Litwin
.Sytuacja była naprawdę nerwowa bo to był nasz pierwszy łosoś którego Tomek próbował lądować na brzegu bez powodzenia.Po kolejnych 15minutach ryba zaczęła się poddawać aż w końcu znalazła się na brzegu.
Szał radości nie miał końca,ryba była duża miała 98,5cm choć w wodzie wydawała się większa to i tak był to prawdziwy Litwin z opowieści starszych panów z nad Regi.
ryba skusiła się na morsa w kolorze brąz i rozmiarze 1
malutka wachadłówka wyciskana w prasie,malowana przemysłowo z badziewiarskim wklejonym okiem
jaki z tego morał....niech każdy wyciągni własne wnioski.
ps.jak mi się uda odnalezć fotkę tej ryby to wstawię póżniej.