TEMAT: TROĆ I ŁOSOŚ - TROLLING i SPINNING z łódki

Marcin, Ty jako człowiek od lat związany z morzem i na morzu pracujący najlepiej wiesz, że morze to żywioł i nie wybacza błędów. Ma to szczególne zastosowanie do jednostek o niezbyt wielkiej dzielności morskiej. Reasumując, nie ma co kozaczyć. Gdyby to wszystko było takie proste, to tablice w portach nie byłyby pełne nazwisk "Tych co nie wrócili....".

PS. Powiem Tobie szczerze, że bałem się pracować z tymi którzy się nie bali. Strach nad którym potrafisz zapanować powoduje, że człowiek jest czujny i nie lekceważy zagrożeń. To że u niektórych błędnik nie potrafi zaakceptować zastanej sytuacji nie powoduje, że są ludźmi mniej wartościowymi.

BALBA napisał:
Kiedyś stary Kaszub, w jednej przyportowej knajpce gdzie przesiadywali rybacy, zadał mi pytanie: Czy wiesz dlaczego na morzu są fale? Jako wówczas student oceanografii oczywiście zrobiłem mini wykład z podstaw fizyki morza który został wysłuchany z niemałym politowaniem. Otóż odpowiedz była znacznie prostsza i zawierała jakże banalną prawdę życiową:
"Fale na morzu są dlatego, żeby byle ch...j marynarzem nie został."

hi tower napisał:
Marynarzem może zostać prawie każdy kilka kursów ale rybakiem trzeba się urodzić.

P.s morze uczy pokory.

Raczej człowiek jak zechce-uczy się pokory...morze ze swą naturą zjawisk tylko daje ku temu okazję.

Tak to prawda. Dla mnie najlepsze są miny sporadycznych turystów w styczniu czy lutym jak widzą gdy dopływam z kumplem pontonem wieczorem do brzegu po całodziennym trolingu "z ręki" za trotkami, co niektórzy dziwnie się patrzą...
Nie raz też niezbyt udane lądowanie pontonem na brzegu kończyło się solidnym prysznicem od przybojówki. Cali mokrzy i zziębnięci, ale co tam - ryby są i to się liczy!

Na rzekach jest kameralnie i fajnie ale niestety bezrybnie i ostatnio bezwodnie.
Nie ma rady, albo nasz Bałtyk w tym przypadku, albo emigracja trociowo-łososiowa za granicę. Ja wybieram to pierwsze.

Pamiętam jak wypłynąłem z kumplem na pontonie w okolicy "Czerwonej",po chwili przyszła taka mgła że na 3 metry nie było nic widać.W ręcznym gps który miałem ze soba padły baterie,morze spokojne że nie słychać przybojówki i bądż tu mądry gdzie płynąć? Obawa była że kutry nas nie wyłapią na radarze bo taki ponton nie ma echa i przejadą po nas jak po żabie . Mówię do kumpla-zadzwoń do baby niech poda z jakiego kierunku wieje(ledwo wiało ale zawsze),ona podaje ja obieram kierunek i gaz do dechy a ona dzwoni za 20min że się pomyliła Dopłyneliśmy do jakiejś siatki i uwązałem się do tyczki. Myślę sobie że w końcu kiedyś będą je zbierać,dzielę sie przemyśleniami z kumplem a on na to-"A jak będą zbierać za 3 dni? A ja mam tylko 3 piwa" i prawie płacze Potem obraliśmy kierunek na drące się mewy i to był dobry kierunek, jak dopływałem do brzegu to w tej gestęj mgle pojawił się człowiek, ale plaży widać jeszcze nie było i kumpel mówi-"Patrz ku.. Jezus, po wodzie idzie Od tamtej przygody nie wypływam bez kompasu

Coś wiem o mgle.Kiedyś zgubiliśmy się na Zatoce Puckiej.Padł nam ręczny gps.Dziś mamy aż 3 odbiorniki :-)Przezornie,bo wyciągneliśmy wnioski.
Nasza przygoda zakończyła się wpłynięciem przy dość sporej prędkości na mieliznę i pogięciu śruby:-)
Morze uczy pokory!!!

U mnie oprócz nawigacji w skrzynce leży stary poczciwy kompas.

Mario napisał:
Miałem to samo napisać, bateria nigdy nie wysiądzie a kosztuje 2 dyszki .

W trollingu ważne są ryby, ale chyba najważniejsza jest przygoda - możliwość sprawdzenia samego siebie i pracy członków teamu. Jestem początkujący, przepływałem w trolu może w sumie z 2 tygodnie jako załogant - za każdym razem było to wielkie przeżycie, w tym roku z racji sytuacji osobistej nie byłem ani razu - brakuje tego jak cholera, trolling uzależnia...i nie o wielkie ryby chodzi. Faktem jest też, że to nie zajęcie dla każdego - wiele osób rezygnuje po pierwszym wypłynięciu. Ci co wytrwają są zarażeni do końca życia a jeszcze jak się uda i łowi się ryby....

Gratuluję łowcom ryb i życzę sukcesów!