W Nowy Rok 1 stycznia, wczesnym popołudniem zaliczyłem tegoroczny morski debiut - z racji braku pozwolenia na łowienie w WPN na 2014 r. - w nietypowym miejscu. Mianowicie na plaży Lubiewo, znanej z nieco innych powodów niż wędkarstwo
Dla osób z innych okolic informacja, że powody popularności tej plaży są podobne, co w przypadku plaży w Chałupach
Jeśli chodzi o warunki łowienia, to na zbadanym przeze mnie odcinku ok. 2 km plaży tuż przy brzegu rynna nie do przejścia w woderach, w odległości ok. 100 m od brzegu widoczna rewka, na którą nie udało mi się dostać. No i tłumy noworocznych turystów, których jeszcze dziwi widok pojedynczego człowieka stojącego zimą w wodzie z wędką.
Efekt ponad dwugodzinnego czesania wody to po dłuższym okresie nudy dwa niespodziewane odprowadzenia blachy pod same nogi, od których aż mi skoczyło tętno, a chwilę później pierwsza w tym roku wyholowana sztuka, niestety zaledwie trzydziestokilkucentymetrowa.
A potem jakiś cymbał zaznaczył swoją obecność na plaży odpalając petardę, czym narobił hałasu od mola do Lubiewa i wszelka aktywność rybek ustała. Trzeba było zwijać się do chaty.