Dobry wieczór
Między Gdynią a Sopotem dreptałem dziś i wodą, i brzegiem.
Jedyny z wędką.
Morze względnie spokojne, wiatr taki sobie, niebo bezchmurne, a przez wilgotność powietrza zmarzłem zwyczajnie. Woda dość przejrzysta. Widziałem samotnego żurawia, mewy śmieszki coraz śmielej przybierają godowe upierzenie - wiosna idzie, czy jak?
Odniosłem wrażenie, że łowię w jakiejś olbrzymiej wannie. A sieci? Zainteresowanych informuję, że te z Gdyni kończą się w Sopocie mniej więcej na wysokości Aquaparku...
Napiję się piwa i pójdę spać, śnić o tych wszystkich pięknych rybach, których nie złowiłem. O tych, których nigdy nie złowię, zapewne też...