Dzień dobry
"Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie..." I w okolicach klifu w Orłowie byłem dziś kwadrans po piątej. Morze przywitało mnie znikomymi falami, które jakby od niechcenia oblizywały wystające z wody głazy. Poziom morza bardzo niski... W przedświcie obserwowałem ptactwo, w tym chmarę kormoranów, które na krótko zagościły daleko od brzegu.
Dla samych kolorów warto było wstać. I przyjemnie popatrzeć na kwiatostany, wśród których wkrótce uwijać się będą tłuste trzmiele i pierwsze pszczoły.
Niestety - takie widoki także się zdarzają... A czy tak trudno urwaną linkę zwinąć i wpakować sobie do kieszeni? Zaplątany w coś takiego ptak nie ma szans i ginie powolną, straszną śmiercią...
Podczas mojego dzisiejszego łowienia naliczyłem z ośmiu wędkarzy. Żaden nie zaliczył najmniejszego skubnięcia. I gdy tak rozmyślałem o powrocie, dokładnie o 8:50 coś na drugim końcu zestawu okazało się bardzo apetyczne dla ślicznej troci. Murowała do dna jak oszalała, nawet raz myślałem że ją stracę, bo wpasowała się między kamienie. Wylazła jednak i dała się wyholować.
Grubaśna, tłustością przekraczająca 55 cm. Piękne zwieńczenie poranka. I znowu pozostaje odliczać chwile do następnego razu...