TEMAT: Dania 2014 - duńska troć

W dzisiejszych czasach za przyjemności się płaci. Są oczywiście łowiska, gdzie w ramach karty wędkarskiej da się bardzo dobrze połowić ale to rzadkość, więc albo wydajemy kasę na szukanie tych met albo płacimy za pewniaka. Ja wybieram to drugie, bo czasu brakuje.
Zaoszczędzić można na kwaterze.
Ostatnio w listopadzie zatrzymałem się w nadmorskim ośrodku wczasowym. Jako jedyny klient. Spałem w drewnianym letnim domku. Była ciepła woda, prysznic i prąd. Dozorca pożyczył mikrofalę.
W drewniaku pizgało masakrycznie - najbardziej w łazience. Przyoszczędziłem na ogrzewaniu (grzałem tylko w czasie spania), więc nie było komfortowo. Gorące "piciu" z miodem i kurtka puchowa uratowały sytuację. Za 3 noce zapłaciłem 130zł (3x40 za dobę "hotelową" i 10zł za prąd - dozorca nie chciał uwierzyć, że tak mało prądu zużyłem).
Najważniejsze, że się nie rozchorowałem.
Przyrównałem sobie koszty do tych poniesionych kiedyś w hotelu. W hotelu płaciłem 130 ale dziennie.
Teraz wybrałbym pewnie coś pomiędzy

Krzysiu to jeszcze nie był na żadnym wędkarskim wyjeżdzie zagranicznym, tak tylko zbiera info, żeby później teorie swoje tworzyć. Jak się gdzieś jedzie na tydzień na ryby, to trzeba mieć przyzwoity dach nad głową, gdzie się wysuszyć, umyć, ugotować napić trunka, żeby morale podreperować. Szczególnie jak jest zimno. Na ostatnim wyjeździe na Fyn właścicielka kampingu taką metę mi pokazała, że chodziłem jak po swoje. Niemcy tydzień łowili i nie mogli nic złowić. Wiem, że tam wrócę i z przyjemnością wydam kasę.

Grilse, a zimą na Fyn byłeś na trociach?

W listopadzie byłem, ryby widziałem, ale nie potrafiłem ich złowić. dwie 40 przez 5 dni łowienia. Kilka ładnych sreberek spławiających sie widziałem.

grilse napisał: Dokładnie. Po całym dniu łowienia zmarznięty człowiek chce wziąć ciepły prysznic, się ogrzać, zjeść coś ciepłego, napić (niekoniecznie ciepłego) i ogólnie wyje..ć się pępkiem do góry, żeby mieć siłę na następny dzień. Jak ma siłę to i pokręcić much można
Jak morale spadnie, bo kwatera słaba, to na następny dzień odechciewa się wychodzić na ryby.
Dobra kwatera to podstawa

Krzysiu, to niech się może wybierze na dwa dni do luxusu a następnie od razu na dwa do bidy. Wtedy człowiek szybko załapuje o co biega

Latem to sobie można kombinować z namiotem itp. zaliczyłem taki wyjazd w czerwcu. Lało i wiało przez 4 dni spaliśmy w namiocie i było średnio przyjemnie. Na dodatek trzymaliśmy Gravalaxa pod podłogą ale jednej nocy jakiś kot nam wszystko zeżarł. Było fajnie ale wróciliśmy trochę wymęczeni.

Nic tak nie wkurza, jak wilgoć, a ona jest zawsze. Jak nie opady, to poranna rosa. Namiot jest fajny ale taki superkomfortowy a'la domek np. www.decathlon.pl/namiot-air-seconds-family63xl-id_8300026.html
Jak leje kilka dni, to namiot odpada, bo ciuchy/śpiochy nie wyschną i morale spada
Kwatera to kwatera

Fajna strona o łowieniu troci w Danii, gość, który ją prowadzi jest naprawdę ekspertem ....
www.seatroutfisher.com/

Muchy tego gościa
www.seatroutfisher.com/how-to-tie-the-ma...rimp-now-on-youtube/
www.seatroutfisher.com/the-ultimate-sand...p-by-step-fly-tying/

Grilse napisał "Jak się gdzieś jedzie na tydzień na ryby, to trzeba mieć przyzwoity dach nad głową, gdzie się wysuszyć, umyć, ugotować napić trunka, żeby morale podreperować. Szczególnie jak jest zimno."

no nie przesadzaj:) we wrześniu na Kola (Czawanga)pada i mrozi:) śpi się w namiotach i DAJE RADĘ....ale tanio też nie jest.......