Szczerze mówiąc nie dziwię się wędkarzom, którzy nie stosują się do zapisu o dwóch punktach zaczepienia. Przy obecnych limitach połowu - 7 sztuk dorsza i jego marnej kondycji stada wschodniego, by zabrać te kilka w miarę dorodnych ryb trzeba tych dorszy przerzucić kilkadziesiąt. Teraz więcej jest pływania niż łowienia przy kosztach dwukrotnie większych niż przed laty. Wyczyn wędkarski w postaci kilkunastokilogramowych ryb poszedł w zapomnienie. Społeczność wędkarska apeluje o zwiększenie limitów a w odpowiedzi jest zwiększenie opłat w ramach rozporządzeń do nowej ustawy. Miedzy wierszami można doczytać się uzasadnienia, że generują się wysokie koszty zarybień w domyśle łososiem i trocią, której limit wynosi 2 sztuki., co wydaje się absurdalne wobec wymiarów i limitów dorsza. Dodatkowo Polska wychodzi przed szereg państw Uni limitując wędkarskie połowy dorszy w przeciwieństwie do pozostałych krajów, tłumacząc to złą kondycją stada wschodniego, na którego monitorowanie jak twierdzi nie ma pieniędzy.
Interpelacja nr 24164 do ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie limitu połowu dorsza na wędkę
orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/6EC9ABB9
Odpowiedź podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi - z upoważnienia ministra - na interpelację nr 24164 w sprawie limitu połowu dorsza na wędkę
orka2.sejm.gov.pl/IZ6.nsf/main/1822B504