Kolego Synku z tymi keltami, to tak jakbyś kibicował III ligowemu akumulatorowi Pyrzyce, żeby udało mu się wygrać puchar UEFA. Kelt troci zawiera dużo ważnych składników odżywczych oraz makroelementów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu wędkarza polskiego, oraz innej ludności zamieszkującej tereny nadrzeczne. To tak jak niedźwiedzie w kanadzie miały by krucho, gdyby nie porcja białka z morza. Poza tym należy zauważyć, że jest to ryba w dużej części morska, a takie są najsmaczniejsze i najbardziej ulubione w polskiej kuchni. Dzięki ogólnemu głodowi panującemu powszechnie wśród ludności na pomorzu i nie tylko, kelt ma mało szanse wrócić do morza. Można by zrozumieć to dwojako, że głód może zabić kelta i często to robi. Nie wiem jak jest w pobliżu ujść rzek przymorskich, ale w polskim morzu złowić kelta jest ciężko, głównie srebrniak a raczej srebrniaczek już od wielu lat, przynajmniej na terenie WPN. Szwed by pozazdrościł, bo tam łowi się głownie kelty z brzegu. Istnieje hipoteza, że polskie kelty po odbytym tarle natychmiast wracają się odbudować do szweda, bo tam jest im lepiej. Tak jak ludzie, którzy emigrują z tego magicznego kraju, normalna rzecz. Wpływają na tarło do naszych rzek, raczej z sentymentu, tak jak ludzie co wracają do Poland tylko na święta z tą różnicą, że ryby kończą tu głównie żywot, za sprawo konglomeratu rybacko-kłusowniczo-wędkarskiego. Można by również wysnuć hipotezę, że polskie trocie giną po odbytym tarle, niektóre również w trakcie, śmiertelność niewiele mniejsza jak u łososi pacyficznych:( Czy TAK ?