Każdy w tej dyskusji po trochę ma racji. Ja akurat aroo04 doskonale rozumiem. Tez łowie na tka zwanej rzece górskiej (15 km od Kołobrzegu tak na marginesie
na spławik. Jest to odosobniony przypadek bo większość ugania się za trociami. Czy czuję się gorszy? Ja się osobiście za gorszego nie uważam ale gorzej "traktują" mnie przepisy. Bo o ile wędkarze trociowi na rzece mają jedynie 2 miesiące przerwy, o tyle ja łowiąc gatunki raczej pospolite bo płocie, krąpie, leszcze, jazie jelce, których na tym odcinku jest bardzo dużo, jestem dużo bardziej ograniczony. Każdy przeciętny trociaż sobie myśli, że spławik to zaj..... skuteczna metoda na troć. Musze rozwiać te mity. Bo przez wiele lat nie złowiłem ani jednej troci. A bywało tak, że na rybach byłem kilka razy w tygodniu. Też nie rozumiem tych ograniczeń i co chronią takie ograniczenia. Bo akurat na odcinku do Białogardu główny problem to kłusownictwo (sieci, prąd, ościenie). A dlaczego lubię łowić w rzece? Z prostej przyczyny. Mieszkam od rzeki 5 km i do innych łowisk mam kilkadziesiąt kilometrów. Poza tym zawsze mnie kręciło łowienie w rzece na bata lub na bolonkę. Tu akurat mogę to realizować. I zdaje sobie z tego sprawę, że moje zamiłowania są zadrą w oku dla niektórych ortodoksów. Z zasady niemalże wszystkie ryby wypuszczam a w okresie wiosennym ze względu na tarło albo łowię bardzo mało albo w ogóle a jeśli łowię to wszystkie ryby wypuszczam. W ostatnim sezonie zabrałem jednego leszcza 1,5 kg. Na koniec napisze, że jestem na wodach ogólnodostępnych za dopuszczeniem wszystkich metod i częstych kontrolach (ja nie mam nic do ukrycia). Przeciwny jestem natomiast zakazom wprowadzanym na wszelki wypadek. Czyli wylewania dziecka z kąpielą. I wrzucania wszystkich łowiących na spławik do grona pseudolekarzy. Co do walorów estetycznych poruszonych przez Pana Wierzę się nie wypowiem bo takie rzeczy nie podlegają dyskusji, a przynajmniej nie powinny w tego rodzaju dyskusjach służyć jako rzeczowe argumenty. pozdrawiam
Tomek