TEMAT: Lipień 2018

gdybyś nie biegał to byś zauważył)) chyba, że wszystkie pstruchy wyłowiłeś i zjadłeś

hi tower przy swoim wzroście zapewne miał głowę w chmurze i dlatego nic nie widział

Marek, fajna ryba


Halo, jadę!


Impulsy Ci się skończyły?

Wrzesień i październik praktycznie nie byłem na rybach dlatego dziś nie było odwrotu. Po ostatnich deszczach nawet nie sprawdzałem w internecie stanu wody, po prostu pojechałem. Nad wodą ponuro, niski pułap chmur. W wodzie jakieś sporadyczne brania i dwa lipki +/- 30cm. Zakładam, że dojdę do pewnego miejsca i tam skończę gdyż od prawie samego początku delikatnie siąpi deszcz. I gdy już jestem na ostatnim zakręcie nagle pojawiają się pierwsze oczka małych lipków. Nadal trwam przy nimfie, ale pierwsze grube oko, zmienia wszystko. Szybko przezbrajam zestaw i już sucha gotowa, jakaś siwa, bo nie widać co płynie. Deszcz się nasila i oczka lipieni również, moknę, marznę, ale walczę co chwila z fajnymi rybami. Po godzinie wszystko co większe już chyba złowione, jestem zadowolony, więc kończę. Po drodze kilka fotek i do domu. Szkoda, że nie było słońca. 5°C i deszcz dało w kość.

Witam.
Cieszę się z faktu, że połowiłeś lipaski, bałem się że już ich nie ma w tej pięknej rzece.
Świetne zdjęcia
Pozdrawiam.

Generalnie to jest kiepsko jak się przypomni dawne lata. Obecny wynik, to sprawa bycia w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze.

PiterS napisał:
Niestety też mm takie odczucie, dawniej nie było problemu aby połowić sobie i oczywiście dać rybie wolność na bardzo eksploatowanych odcinkach dzikich rzek.A w obecnej rzeczywistości nie do pomyślenia. Nie mam odpowiedniej wiedzy o połowach na podstawie rejestrów połowów (chociaż stwierdzam, że to totalna fikcja).A ma to dać w powszechnie przyjętym planowaniu wskaźniki dorybiania (uzupełnienia ubytków w populacji na podstawie presji wędkarskiej na danym odcinku-akwenie)

witam mam pytanie Piters . Czy na tych lipkach byłeś w niedzielę tą ostatnią? dlaczego pytam? W pewnym miejscu na odrze kolega wraz z innymi mieli istne eldorado ponad 20 boleni plus inne ryby. Znajomy w tym czasie na nysie mówił ,że grube okonie gotowały wodę ...Okazuje się zatem ,że ta zimna okropna niedziela była jednym z najlepszych dni w roku na ryby:)

Na to wychodzi, że tak Moje lipki żerowały na drobnych popielatych jęteczkach.