Jeżeli chodzi o ten artykuł to pamiętam, że opublikowany był albo w ,,Świecie Spinningu" albo w ,,Wędkarzu Polskim". Możliwe, że było to przed pierwszym sezonem w którym połów troci rozpoczynał się 1 stycznia, bo jakoś tak kojarzę, że czytałem go z zapartym tchem w okresie poświątecznym w grudniu (ale mogę się mylić). Z tego co pamiętam Autor artykułu argumentował, że przeważająca większość złowionych przez niego troci mieści się w przedziale 1,5 kg do trochę ponad 4kg i sprzęt zaproponowany do połowu w zupełności wystarczy do ich wyjęcia.
Jeżeli chodzi o zdjęcie powyżej, to miejsce to przypomina trochę most w Chocielewku i płynącą tam Łebę. Powyżej tejże miejscówki, próbując pod koniec sierpnia 15 lat temu złowić na zakończenie sezonu pstrąga trafiła mi się troć o długości 60 cm. Ryba nie była olbrzymia, ale żyłka miała średnicę 0,22 mm, przynętą była karlinka K1 Pana Przychoćki, natomiast hol spinningiem mikado hi-kevlar o długości 2,4 m i cw. do 23g dostarczył mi wielu emocji. Rybę podebrał mi wędkarz, który zmierzał wraz z synem w dół rzeki i chwilę wcześniej łowił w tym miejscu. Tak często zdarzało się wcześniej i później od tego zdarzenia, także i mnie. Natomiast ten Kolega, którego niestety już nie spotkałem, okazał się bardzo sympatyczny i cieszył się tą rybą jak swoją. Możliwe, że dzieciak był już zniechęcony bezowocnym wędkowanie, wątpił czy w ogóle ryby są w rzece, no i okazało się, że tato miał rację tzn. ryby są (przynajmniej jedna) a chłopak miał okazję chyba pierwszy raz zobaczyć żywą troć. Pozdrowienia.