Koledzy, przepraszam że się trochę pomądrzę, ale po latach pracy z wydawcami wszelakiej maści nie mogłem się powstrzymać .
Otóż po pierwsze wydawcy traktują gazety jak każdy inny interes, i podstawowym zadaniem jest to , żeby gazeta przynosiła zysk, czyli po prostu KASĘ.
Dlatego gazeta będzie kierowana do jak największej liczby czytelników, gdyż liczba sprzedanych egzemplarzy wpływa bezpośrednio na nakład, nakład wpływa na cenę reklamy, cena reklamy powiększa zysk, poza tym nakład sprawia że w piśmie które ma dużo czytelników każda firma będzie się ogłaszać chętniej, czyli znów zysk się zwiększa itd.
I kółko się zamyka.
Dlatego znana gazeta , nie będę wymieniał tytułu ma wszystko, i dla spławikowców i gruntowych łowców, i trochę spinningu, co jakiś czas trafi się artykuł o wędkarstwie muchowym, są opisy łowisk w Polsce, ale i dla zamożniejszego klienta opis łowisk zagranicznych. Zresztą te wyjazdy są z reguły sponsorowane prze firmę x, y, czy z, która potem daje też reklamy czyli daje zarobić.
I jak potem „drogi redaktor” ma napisać rzetelną recenzję na temat sprzętu sprzedawanego przez x, y czy z ?
Ten sprzęt będzie zawsze co najmniej godny polecenia.
Czasami rewelacyjny, i z reguły jesteśmy przekonywani że ma znakomity stosunek jakości do ceny, co daje mi zawsze do zastanowienia.
Taka jest rzeczywistość, zaufajcie mi.
Reklamy kosztują dużo.
Przecież firma x, y czy z , nie będzie „pompować” grubej kasy, żeby potem czytać w recenzjach, że jej wędki są robione nie wiadomo gdzie, kosztują ją po góra 5 dolarów za sztukę, a jest sprzedawana za 100 zielonych, a jej akcja przypomina akcję profilu aluminiowego.
To chyba jest logiczne, nieprawdaż?
Taka jest moim zdaniem prawda.
Oczywiście jest to duże uproszczenie.
W rzeczywistości jest to czasami bardziej skomplikowana gra układów wzajemnych.
Z wędkarskim pozdrowieniem
papaja