Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3

TEMAT: MEW a "ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie"

Odp:MEW a "ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie" 2009/04/17 17:15 #13969

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Weekendowy powrót Krzysia:)

Źle się wyraziłem pisząc OS, to było określenie kolokwialne. Mam na myśli zadbane wody z gospodarzem (w tym również OS-y, ale nie tylko), które posiadają takie uregulowania prawne, zabezpieczające zadeptanie wody nawet wtedy gdy ktoś na Fors w wątku "Połowy" zamieściłby zdjęcie 5 kg potokowca z podaniem odcinka rzeki. Po prostu istnieje coś takiego jak ilość wędek na odcinek na dobę i finał:woohoo:

Takie rzeki jak Łupawa na odcinku łowiska patronackiego koła "Trzy Rzeki", czy też Raba na odcinku pana Józefa Jeleńskiego nie boją się reklamy ani najazdu, ponieważ presja na łowisko jest ograniczona odpowiednimi przepisami. Ilość miejsc na dobę jest ograniczona podobnie jak na sali kinowej. Można o nich do woli pisać i je reklamować. Żadnych tajemnic. Dodatkowo samorządowcy mają świadomość, że tu coś się dzieje, że to nie jest dzicz do zagospodarowania MEWką, tylko tam już coś jest, jakaś działalność turystyczna - mała bo mała, ale daje społeczeństwu argument, że to już jest zagospodarowane i niszczenie tego skrawka natury dotyka również człowieka. Nasze społeczeństwo musi się nauczyć kojarzyć, że tak jak golfiarze muszą mieć ładnie przystrzyżoną trawkę by grać w golfa, tak i my wraz z rybakami na Bałtyku potrzebujemy dzikich i nieuregulowanych dolin rzecznych bez żadnych MEW po to by rzeki w nich płynące dostarczały nam radności zaś rybakom zrównoważnonego z interesami natury zysku.

Takie łowiska trudno porównywać do OS Sanu czy OS Dunajca, gdzie sama wielkość rzeki robi wrażenie. Ale takie łowiska mają swoich ludzi, którzy się nimi zajmują oraz wewnętrzne przepisy, które nie spowodują nieograniczonego najazdu na rzekę. Wody ogólnodostępne PZW niestety nie nadają się na jakąkolwiek promocję, ponieważ napisanie o konkretnym odcinku zasobnym w pstrągi może być początkem końca populacji pstrągów na kilka lat.

Rzeki i odcinki ogólnodostępne o których nie wypada wobec innych kolegów pstrągarzy pisać, posiadają swoje grono pięciu - dziesięciu pstrągarzy na krzyż, którzy skorzy są do czerpania ale do dawania raczej nie. To znaczy niektórzy dają coś od siebie na ochotnika, ale nie ma przymusu. Moim zdaniem na dobrym łowisku pstrągowym powinien być przymus dania z siebie albo kasy albo pracy obligatoryjnie, a nie tylko wtedy jak się komu podoba. Dlatego uważam, że statut PZW jest patologiczny, ponieważ opieranie ochrony naszych wód na społecznej pracy swoich członków nie jest ani wydajne ani efektywne. Bezrobotny kłusownik z nadrzecznej wioski ma większe szanse niż strażnik, który musi grafik swoich patroli korelować z życiem zawodowym i rodzinnym.

Problem powstaje, gdy tych kilku zapaleńców survivalu i odkrywania tajnych odcinków pragnie ochronić swoją ukochaną rzekę. A taka rzeka ani nie wypromowana w internecie, ani nie opisania w przewodnikach dla wędkarzy, ani nie posiadająca gospodarza łowiska... taka rzeka posiada słabszą obronę przed zniszczeniem niż łowisko specjalne. Polski wędkarz najprawdopodobniej sam z siebie nie opowie się za takim rozwiązaniem jakie jest praktykowane w PZŁ. Dlatego myślę, że pora inspirować władze, aby korzystanie z zasobów natury nie było takie dzikie jak jest obecnie. Obecnie dla meliorantów czy hydroenergetyków rzeki to "nieużytki" które trzeba koniecznie zagospodarować. Myślę, że gdyby ta rzeka widziana jako "bezsensownie wijący się lasami i łąkami nieużytek" został zagospodarowany przez wędkarzy, byłby postrzegany z większym szacunkiem w społeczeństwie. Ponadto gminy na swoich portalach do chwalenia się regionami mogłyby opisywać takie łowiska podająć bardzo dokładne szczegóły dotyczące licencji, noclegów i gastronomi. Wszak ludzi nie kwatera zwykle przyciąga tylko to co koło kwatery - jezioro, rzeka, atrakcyjny szlak itp.

Teraz dwa słowa o "kalibrze" o którym napisał Artur. Otóż generalnie zauważyłem w naszym kraju pewną tendencję, że u nas w Polsce prawie każdy by się chciał dorobić w sekundę. Na zachodzie ludzie dochodzili do dobrobytu przez pokolenia. U nas jak ktoś nie chapnie ustawionego przetargu albo posadki w spółce skarbu państwa, to już nie jest na topie tych bogatszych. Podobnie jest z łowiskami. Łowisko specjalnie nie musi mieć zaraz takich obrotów jak OS Sanu, ani nie musi tutaj przyjeżdżać tylu Francuzów co nad San. Chodzi o to by nasi wędkarze byli zobligowani do pracy na rzecz łowiska lub do płacenia za łowienie. Osobiście bardzo często spędzam wakacje w mało popularnych miejscach, gdzie ani nie ma aż takiej komercji jak w Zakopanem czy Międzyzdrojach, zaś gospodarze odnotowują rocznie o wiele mniejsze obroty. Tym nie mniej, jak ktoś jest rolnikiem czy leśnikiem może sobie dorobić dodatkowy grosz. A dobre łowisko pstrągowe może przyciągnąć pasjonatów spędzania wolnego czasu w ciszy i spokoju. Na takich rzekach powiedzmy jak Piława czy Dobrzyca mogłoby być zupełnie inaczej. Region biedny, więc nie wiem dlaczego by z tego nie skorzystać. Przejechanie agregatem po rzece jest mniej opłacalne niż sprzedawanie licencji dla turystów których się gości na kwaterze. Dlatego moim marzeniem jest by ci z kwaterami i licencjami wyparli tych z agregatami. Zamiast sprzedwać skłusowane mięso za grosze, lepiej sprzedwać możliwosć łowienia w pięknej scenerii. Nie dlatego, że uważam by ktokolwiek miał do tego moralne prawo. Tylko dlatego by ochronić te dzikie rzeki przed zniszczeniem, właśnie uzależniając nawet niewielki interesik agroturystyczny od dzikiej rzeki. Najlepiej jakby cała wiocha wiedziała, że pan Nowak żyje z tego, że ta rzeka jest dzika, kręta, czysta i drożna i że jej niszczenie ugodzi w interes pana Nowaka.

Towarzystwa wędkarskie przed wojną miały zupełnie inny charakter. Jeżeli ktoś chce się zajmować wyłącznie ekologią, a nie interesuje go tworzenie dobrych łowisk, powinien założyć stowarzyszenie o charakterze wyłącznie ekologicznym, może wzmocnionym o przyrodniczy kącik ichtiologiczny. Pozostała tylko przedwojenna nazwa, w którą na razie upiększa się wiele grupek pstrągarzy w naszym kraju. Wędkarstwo to łowisko, zaś stowarzyszenie wędkarskie to grupa ludzi która interesuje się podniesieniem jakości swoich łowisk. Wyłączną obroną rzek zajmuje się Klub Gaja i można wziąć udział w programie "zaadoptuj rzekę".

Osobiście nie wierzę w wasze pokolenie Arturze i Krzyśku. Wy po prostu za długo żyliście w PRL-u. Trzeba poczekać, aż ludzie zrozumieją, że lepszy jest podział pracy niż "społeczna praca swoich członków", poza przypadkiem gdy ktoś odpracowuje obligatoryjny ekwiwalent licencji.

Za jakiś czas mogę zwyczajnie wymusić zmiany o których piszę. Otóż zareklamuję ostatnie mateczniki na wszytskich forach wędkarskich i wtedy Krzysiu będziesz musiał z Rafałem podjąć odpowiednie kroki by to zabezpieczyć. Inaczej jak w ramach łowiska specjalnego tego nie zrobisz. W łowiska nokill bez strażnika na kłusowniczym Pomorzu po prostu nie wierzę. Nie zjedzą wędkarze, zjedzą agregatowcy. Dlatego na najlepszych matecznikach powinno być podobnie jak na łowisku patronackim na Łupawie.

Zaraz Krzysiu możesz powiedzieć, że grożenie publicznym zdradzeniem ostatnich mateczników w dorzeczu Iny i Regi jest jak ty to mówisz szantażem. Otóż nie jest bo niczego od was nie oczekuję. Ja to piszę dla ludzi, czytelników tego forum, aby zrozumieli, że są różne koncepcje zarządzania naszymi łowiskami, i by się nimi zaciekawili. Dzielę się zwyczajnie prostym sposobem jak mógłbym tą sprawę szybko rozwiązać.

Wasz trójgłos (Krzysiek, Andrzej i Mondavi) w temacie "Reskie pstrągi" też mi się nie podoba. Szczerze mówiąc wolę najazd na powiedzmy taką Brzeźnicką Węgorzę i późniejszą refleksję co się stało i jak to naprawić, niż potykanie się w niewypromowanym turystycznie terenie o siatki kłusownicze którymi Brzeźnicka i wiele innych rzek Pomorza jest zastawiona.

To co człowiek chce a to co uważa za słuszne nie koniecznie pokrywa się ze sobą. Osobiście kocham samotne wyprawy pstrągowe po ostępach. O gosporarzu piszę tylko po to, by tych rzeczek szlag nie trafił - od kłusowników, od MEW, od regulacji, zatruć... i od zapomnienia, którego tak niektórzy pragną. Nazwałbym to ślepym egoizmem, który może spowodować, że niektórzy z Was zapłacą karę za to "kąpanie się samotne w naturze" w postaci zniszczenia tej rzeki.

Krzysiu teraz walczy z MEW... nieważne jaką. Spoko. Ale gdyby rzeka K... była łowiskiem patronackim, to twój wyjazd Krzśku na jakiś czas nie spowodowałby tego, że by ta MEW-ka niepostrzeżenie powstała. Tak się właśnie kończy gdy jedna osoba obsługuje pół zlewni Iny. Dlatego uważam, że naturę trzeba promować na portalach gmin, stronach www łowisk, w przewoodnikach turystycznych w Empikach itd. Gdy uchronimy rzeki od zapomnienia, one przetrwają. To jest ten konflikt, to czego pragnę a to co uważam za słuszne. Prywatnie też uwielbiam takie pstrągowanie jak Wy. I na tym podobieństwa między nami się kończą. Uważam, że wasze pragnienia i emocje, które rządzą sferą decyzyjną umysłu są bardzo szkodliwe, opóźniają powstanie dobrych i zadbanych łowisk. Łowisk nie koniecznie takich jak OS Sanu. Nie każda kwatera agroturystyczna jest również hotelem w Zakopanem. Trzeba to zrozumieć, choć może Wy zamiast poczuć o jaką myśl mi generalnie chodzi przypieprzycie się do całej masy potknięć merytorycznych w moim długim poście. Zawsze tak robiliście, więc czas najwyższy się z tym pogodzić.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:MEW a "ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie" 2009/04/17 18:53 #13973

  • wolek
  • wolek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 433
  • Podziękowań: 52
Dmychu - przyznam się szczerze, że cały twój tekst przeczytałem bardzo uważnie i muszę przyznać;) , że jak chcesz, to potrafisz pisać rzeczowo i zrozumiale dla innych. Do tej pory moim zdaniem uprawiałeś bardziej słowotwórstwo i typową grę słów niż wyrażałeś konkretną treść, dlatego chociaż czytałem Twoje posty w różnych tematach, to wolałem sobie odpuścić i "nie bić niepotrzebnie piany".
Z Twoim postem zgadzam się w około 80%, chociaż mam również zastrzeżenia.
Uważam,że za przyjemności trzeba płacić, czy się to komuś podoba, czy nie, a woda musi mieć gospodarza z prawdziwego zdarzenia.
Uważam jednak - tak jak "Łowca jeleni", że kłusol ( czyt. złodziej ), to po prostu śmieć, a nie partner do współpracy i należy wszelkie patologie zwalczać bez żadnych skrupółów.
Wg. mnie w Twoim poście jest również sporo "chciejstwa" i zapominasz w jakim kraju żyjemy, co nie znaczy, że nie masz racji - niestety od razu nie da się tak zrobić, aby wg. naszych ocen nad naszymi rzekami zrobiło się "normalnie".:silly:
Oczywiście nie musisz się zgadzać z naszym pokoleniem ( cyt. "Osobiście nie wierzę w wasze pokolenie Arturze i Krzyśku. Wy po prostu za długo żyliście w PRL-u. Trzeba poczekać, aż ludzie zrozumieją, że lepszy jest podział pracy niż "społeczna praca swoich członków", poza przypadkiem gdy ktoś odpracowuje obligatoryjny ekwiwalent licencji...) - potwierdziłeś tylko moją opinię z poprzedniego zdania:)
Nie zapominaj, że to właśnie "nasze pokolenie" rozpoczęło walkę o nasze rzeki (w moim przypadku od 1994 roku ) i to właśnie "nasze pokolenie" spowodowało, że zrobiło się jakby normalniej:P
... i na koniec - z całym szacunkiem nie dziel ludzi na lepszych i gorszych, bo się z nimi wszystkimi nie zgadzasz - dla mnie nie ma znaczenia, które z pokoleń reprezentują , czy PRL, czy III lub IV Rzeczpospoilitą, a jeżeli chcesz dzielić ludzi, to przypomnij sobie jak mówił Pawlak - że "ludzie dzielą się na mądrych i głupich" :woohoo: - czyż nie prosta i zarazem genialna myśl !!!
Andrzej

Odp:MEW a "ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie" 2009/04/17 19:29 #13976

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Wolek napisał:
(...)dla mnie nie ma znaczenia, które z pokoleń reprezentują , czy PRL, czy III lub IV Rzeczpospoilitą(...)
Dla mnie też to nie ma znaczenia. Tym niemniej podczas PRL-u łowienie pstrągów właśnie polegało na powszechnej dostępności, ale niewielkiej liczbie pstrągarzy, przy czym było bardzo wiele tajnych rzeczek w których pływały prawdziwe smoki. Niektórzy chcieliby aby na wodach ogólnodostępnych te czasy wróciły... jak dla mnie mrzonka.

Polska Ludowa była biednym krajem, dlatego bezpańskie rzeczki często z braku środków pozostawały dzikie i rybne. Chociaż gdyby tamte władze miały środki pewnie zaorałyby większość cieków wodnych - tym niemniej tej kasy nie miały.

Obecnie Polska posiada dostęp do funduszy unijnych, w tym również na tworzenie odnawialnych źródeł energii. Ogólnie jest kasa do przerobienia i poszczególne "nisze rynkowe" albo zostaną wykorzystane tak, albo inaczej. Jeżeli dzika rzeka nie będzie ujęta w jakimś programie dotyczącego rozwoju turystyki to dla urzędnika będzie ona białą plamą. Wtedy zapukają hydroenergetycy i powiedzą, że mają na tą białą plamę pomysł. Uważam, że większe szanse na przetrwanie jakiejś zabójczej dla przyropdy inwestycji ma powiedzmy taka wyspa Karsibór będąca obiektem zainteresowanie licznych ornitologów, niż jakiś użytek ekologiczny po którym samotnie stąpa jakiś pojedynczy ornitolog.

Jeżeli rzek nie można reklamować to jak je chronić? Jak można zogniskować ludzi wokół bytu wirtualnego? Jak można zachęcić wędkarzy do płacenia oferując im bliżej nieokreślone wody górskie, gdzie powiedzmy 2% odcinków posiada zadowalające zagęszczenie pstrągów, gdzie mówiąc wprost można się nałowić i naładować akumulatorów by dla tej rzeki coś więcej dać. Większośc czytelników tego forum nie ma pojęcia gdzie te mateczniki się znajdują. Ja biorę plecak i jadę z namiotem by przejść strumieniami 50 km i w końcu trafię taki czy inny odcinek zapomniany przez kłusowników i wędkarzy. Ale większość naprawdę nie wie gdzie te ryby są. Widzę to po kompletnym braku ludzkich tropów na niektórych moich tajnych łowiskach. Chciałbym aby te łowiska były wypromowane turystycznie, aby więcej ludzi "przeżyło na nich wędkarski orgazm", aby w razie zagrożenia wstaliwi się za tym co warto jest bronić. A niczego nie będą bronić rzucając beznamiętnie blachą w 98% odcinków które nazwałbym poustostanami. Tam gdzie nie ma ludzkich tropów tam od potokowców się kłębi. Z godpodarzem kilometraż tych rybnych odcinków z pewnością by się powiekszył o tereny obecnie bezpańskie ale niestety odwiedzane. Gospodarz zamieniłby to moje dzisiejsze niestety na raczej "na szczęście", tyle tylko że odbywałoby się to w warunkach promocji i wielkiego szumu medialnego promocji piękna natury. A jak można zarazić społeczeństwo wrażliwością na piękno przyrody gdy mówimy o tajnym odcinku. Z tego co wiem promocja nie dotyczy rzeczy tajnych. I takie bagienko od przypadku do przypadku powoduje, że tu i tam nagle jakby spod ziemi niszczona jest jakaś rzeka. A od razu mówię - moce przerobowe w wersji społecznej nie mają na tyle siły by wszystkiego dopilnować. Uważam, że moce te uległyby zwiększeniu gdyby istniał czynnik turystyczczny i promocyjny. Gdy każdy gospodarz pilnuje swojego odcinka, mniej umknie niecnych planów co do naszych rzek. I tylko o to mi w tym wszystkim chodzi.


Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:MEW a "ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie" 2009/04/17 22:09 #13988

  • wolek
  • wolek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 433
  • Podziękowań: 52
Pamiętaj,że to nie wędkarze wyłowili wszystko do dna i wyławiają do dnia dzisiejszego.
To kłusole, pseudo wędkarze z kartami wędkarskimi:angry:
Dla nich nie liczy się, że rzeka płynie w sposób naturalny , dla "nich" mogą być MEW-ki, wyprostowane brzegi i ofaszynowane, czy co gorsze "zrobione" na wzór torów bobslejowych, a dlaczego?!?
Dlatego, że to nie ma dla nich znaczenia - dlatego, że dla nich liczy się mięcho !!!
Niestety takie jest w naszym kraju pospolite wędkarstwo, hobby milionów ludzi ( tak kiedyś pisano ) - liczyła się ilość, nie jakość członków:(
... i tak jest do dzisiaj :S

... moce przerobowe w wersji społecznej nie mają na tyle siły by wszystkiego dopilnować...
- masz rację w 100%, ale ten czynnik społeczny powinien być inicjatorem wszelkich działań, powinien zbierać wszelkiej "maści zwolenników" w samorządach - władzach lokalnych i szukać wsparcia u wszystkich, którzy chcą pomóc w myśl zasady" Panu Bogu świeczkę, diabłu ogarek".
Zawsze ceniłem ludzi, którym w działanich przyświecał szczytny cel, ale również tych, którzy bedąc wrogo nastawionymi do naszych działań starali się i chcieli znależć kompromis, a nie szli od razu "na wojnę".
TMP właśnie jako czynnik społeczny wymusza na "gospodarzu" naszych rzek podejmowanie najlepszych decyzji, a najczęściej jest ich inicjatorem.
Też chciałbym łowić ryby w normalnym kraju i nie przejmować się złodziejami,trucicielami oraz innymi cwaniakami, dla których czerpanie korzyści z naszej okaleczonej, ale nadal pieknej przyrody jest celem nadrzędnym, dla których liczy się tylko kasa.
Jasne, tego by nie było, gdyby wody nasze miały prawdziwych gospodarzy i nie naleły ... do ogółu ...
Oczywiście promocja, turystyka kwalifikowana, infrastruktura turystyczna, tzw. racjonalna gospodarka ( nie lubię tego "sloganu":silly: ) - tak i jeszcze raz tak !!!
My o tym wiemy i kolejny raz toczymy dyskusje pomiędzy nami - "świadomymi", a nie z ignorantami lub jak kto woli myślącymi inaczej;)
Andrzej

Odp:MEW a "ustawa o zapobieganiu szkodom w środowisku i ich naprawie" 2009/04/18 09:33 #13990

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Najlepszym katalizatorem do normalności jest tragedia.

Czasami musi dojść do śmiertelnego potrącenia pieszego, by zainstalować spowalniacze na jezdni i fotoradar. Tak samo do pstrągarzy nigdy nie dotrze to co do nich piszę i mówię od niemal 2 lat. Nic to nie da, musi stać się tragedia aby przejrzeli na oczy i zaczęli tworzyć łowiska.

Po prostu będę pisał o tajnych odcinkach w dziale połowy i te odcinki zostaną zadeptane. Dopiero rozlane mleko zmusi pstrągarzy do refleksji i działania na rzecz zaostrzenia przepisów w eksploatacji zasobów i powstania łowisk patronackich. A ci których na taką obronę nie stać, bo nauczyli się, że zawsze mieli za friko, nie będą mieli dobrych łowisk i tyle. O łowiskach będę pisał na luzie, a jak ktoś chce chronione przed presją łowisko, musi ruszyć dupę i ze swoimi kolegami od pstrągowego kombatanctwa "jak to kiedyś bywało" założyć koło PZW specjalnie na okoliczność utworzenia łowiska patronackiego. Albo dalej uprawiać kombatanctwo - droga wolna:P

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2009/04/18 09:52 przez dmychu.
  • Strona:
  • 1
  • 2
  • 3
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.079 seconds