Cześć Kuba,
Nie wiem czy to prawo działa i nie znam nikogo, kto by to "przerobił", ale gdy w życiu nie ma przewodników... trzeba już iść na żywioł. Bez próby się nie dowiesz. Jednak powołaj się również na ogólnikowe wytyczne dyrektyw unijnych. Google będzie teraz twoim najlepszym przyjacielem...
Natomiast co może zrobić złego taka MEWka? Wiele zależy od środowiska naturalnego zarówno przyrody nieożywionej jak i ożywionej. Trzeba poznać specyfikę regionu. Do analizy moim zdaniem potrzebna jest:
- mapa topograficzna 1 : 10 000 - wykorzystasz ją (tylko do celów niekomercyjnych) jako załącznik graficzny do swojego opracowania;
- mapa geologiczna 1 : 50 000 wraz z objaśnieniami - dowiesz się nieco na temat podłoża doliony rzecznej na odcinku który ma zostać zalany, to znaczy napisanie w pracy "rzeka płynie po ziemi" nie pomoże walce o twoją rzekę, natomiast napisanie "rzeka płynie w przełomie glin morenowych zlodowacenia Warty" brzmi już lepiej (sprawdź to - nie wiem czy akurat Warty). Warto również napisać jakie jest powiązanie między walorami krajobrazowymi przełomu twojej rzeczki a geologią podłoża (np. piękne głazy wypłukane z gliny zalegające w rzece). Koniecznie napisz o dużym potencjale samooczyszczania się rzeki na tym odcinku, dzięki dużemu spadkowi jaki wynika z rozcięcia wzniesień morenowych. Poza tym taka MEWka na pewno ograniczy transport materiału grubookruchowego wypłukiwanego z glin w dół rzeki, co jest zjawiskiem negatywnym zarówno dla środowiska naturalnego
(kamienie są schronieniem dla ryb i bezkręgowców, ale również są czasami odpowiednim podłożem geochemicznym dla niektórych organizmów - zobacz choćby jak bogate jest leopardzie dno w morzach, usytuowane pod morenowymi klifami - to samo jest w rzece, na przykład Niemcy we Wrocławiu sypali niektóre ostrogi ze skał węglanowych, obecnie występują w ich rejonie kolonie małż, które pobierają wapń z podłoża potrzebny im do budowy skorupek - fajnie to zresztą wyglądało... żyjąca obecnie racicznica siedząca na triasowym odcisku małży sprzed dwustu milionów lat:) ) ale jest również ważne dla stabilności
naturalnego koryta rzecznego poniżej przełomów.
- opracowania regionalne na temat flory i fauny która występuje na terenie przeznaczonym do zalania jak również w terenie przyległym (polecam zasypanie mailami odpowiednich pracowników naukowych z prośbą o namiary na literarurę).
- opracowania na temat chemizmu wód, szczególnie stanu obecnego - jeżeli to możliwe uchwycić zmiany chemizmu rzeki powyżej i poniżej odcinka przełomowego oraz prognozy jak mogą zmienić się warunki fizykochemiczne wody po wybudowaniu MEW.
Kontakty z uczelniami i zbieranie argumentów merytorycznych to jednen folder w komputerze. Przepisy krajowe i unijne to drugi folder w komputerze. A później trzeba zrobić z tego laurkę tak aby w żonglerce między powoływaniem się na przepisy a fakty regionalne zrobić na urzędnikach duże wrażenie. A-cha... i oczywiście zainteresować media!!!
P.S. Pamiętam jak Artur Furdyna chcąc ochronić Regę zainteresował tym tematem media, jak również Krzyśka, Wojtka i mnie. Nikt chyba nawet nie pytał czy powoływanie się na przepisy unijne da nam jakąkolwiek korzyść. Ot potraktowaliśmy te przepisy poważnie, a nie pytaliśmy, czy aby w tym przypadku żyjemu w republice bananowej gdzie się prawa nie przestrzega. Czasami trzeba żyć tak, jakby się żyło w normalnym kraju, choć niewiele na to wskazuje.
A więc Kuba powiem tak. Ten przepis który podałeś musi działać i koniec kropka. Jeżeli nie zadziała to nie ty się ośmieszysz tylko urzędnicy. A urzędników można wymienić na lepszych i o tym też nie zapominaj. Jak na prawo pluje burmistrz - idź do wojewody. A jak wojewoda ma w nosie - idź do ministra. Na końcu zawsze można napisać do KE... Politycy też są słabi, więc nie lękajcie się
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek